środa, 14 sierpnia 2013

... you shouldn't trust anyone 3/10

Tytuł:  ... you shouldn't trust anyone
Data napisania: 14 sierpnia 2013
Zespół: EXO
Typ: Opowiadanie
Rozdział: 3/10
Parring: Luhan x Sooyoung
Ilość słów: 2 543
Bohaterowie: Luhan, Sooyoung, Zjawa, Lay 
Notka autora: A wiec jakoś udało mi się napisać kolejną część opowiadania. Podjęłam decyzję, że zrobię inny myk nieco wcześniej. Niedługo biorę się za zamówienia jak i love forever by skończyć je do końca sierpnia ponieważ mimo, że wrzesień to początek nauki, już mam dużo planów i zadań bojowych do wykonania. Mam nadzieje, że uda mi się napisać kolejną część nieco szybciej niż mogę się spodziewać. A teraz zapraszam do czytania i wybaczcie za błędy jeżeli takowe się znajdą. 

Część III


Chłopak obudził się w nieznanym dla niego miejscu. Jedyne co widział to biel i nic więcej. Nie przypominało to nawet szpitala. Po chwili przed nim pojawiła postać, która swoją czernią nadawała kontrast temu pomieszczeniu. Jego oczy wydawały się być puste niczym ta przestrzeń gdyby zabrać stąd ich dwójkę.
- Luhan, chyba zostałeś ostrzeżony przez nasze siły, prawda? – jego głos wydawał się szorstki, zresztą tak zawsze było gdy go widywał. Mężczyzna zazwyczaj wydawał się być spokojny, choć jego słowa posiadające w sobie wiele emocji oraz goryczy wydawały się teraz być niczym. Luhan zerkał na niego po czym dopiero teraz dostrzegł na swojej dłoni pewien znak, którego nie posiadał wcześniej na swoim ciele. Zmierzył mężczyznę swoimi idealnie ciemnymi tęczówkami jakby chciał dowiedzieć się czegoś więcej.
- Widzisz ten znak? To znak, że nie jesteś stąd. Zeszliśmy na ziemię by spróbować naprawić ten świat. Jednak to nam nie wyszło. Wielu naszych ludzi zmarło na wskutek ludzkich wojen. Zostaliśmy nieliczni. Nie możesz powiedzieć tej głupiej dziewczynie, że posiadasz specjalną zdolność. Nie odkryłeś do końca jej uroków, które potrafią nawet zabijać – najwyższy urzędnik z przyszłości widząc niezrozumienie na twarzy chłopaka kontynuował – nasze moce rozwijają się wraz z naszym wiekiem. Niedługo kończysz siedemnaście lat, prawda? Za te kilka dni twoja moc poszerzy się do tego stopnia, że będziesz potrafił manipulować ludzkimi myślami doprowadzając ich nawet do śmierci. Złość, chęć zemsty, odrzucenie… Czy to nie byłoby piękne? Niedługo sam zobaczysz jak to działa. Póki co nie mów nikomu o tym kim jesteś, rozumiesz? Nikt cię nie zrozumie, a ty sam możesz skończyć w podobnym miejscu jak ten – Luhan poczuł mocny ból po czym jego powieki zamknęły się ponownie lecz gdy przyszło je ponownie otworzyć, obok niego stała Sooyoung, która wydawała się być przerażona.
- Luhan, myślałam, że umrę ze strachu o ciebie! – krzyknęła na chłopaka, który powoli siadał. Nie chciał leżeć. Złapał się za głowę, wracając wspomnieniami do jego historii z przed kilku godzin, która nie należała do delikatnych. Czy to wszystko mu się śni? Przez tyle lat nie informowano go kim jest, a tą specjalną zdolność obwiniał zwykły wypadek jednak teraz ponownie niczego nie rozumiał. Z tego zamyślenia wyrwał go głos dziewczyny.
- Oppa, wszystko w porządku? Przyszedłeś mi coś powiedzieć, a potem upadłeś jak kłoda. Jesteś chory, prawda? Dlaczego mi… - Luhan w tym momencie przyciągnął jej delikatne ciało do siebie składając na jej wargach delikatny pocałunek by zapomniała o tym co się stało. Nie mogę nic jej powiedzieć.  Po chwili chłopak odsunął się od niej zaczesując kosmyk włosów za jej ucho.
- Muszę już iść. (…)
Przez te kilka dni wydawało się być normalnie.  Sooyoung razem z Luhan’em spotykali się od kilku tygodni mimo, że ich znajomość nie trwała zbyt długo. Luhan jednak do tej pory nie wyjawił jej prawdy. Praktycznie zapomniał o tym zamiarze i po prostu puścił to w niepamięć. Wszystko wydawało się być piękne. Codzienne spacery u boku dziewczyny, które pierwszy raz wywoływały w nim te pozytywne emocje. Jednak wszystko kończyło się późną nocą gdy chłopak odwiedzał ten inny świat. Miejsce w którym wszystko się zatrzymało.
- Jesteś pewien, że chcesz wracać na tamten świat? – zapytał Lay siedząc obok chłopaka, który wydawał się błądzić myślami różnymi drogami tego dnia. Właśnie, ten sam chłopak, który zatrzymał czas kilka dni temu, teraz stał się jego najlepszym przyjacielem. To on wędrował z nim przez te kilka dni, ucząc go jego prawdziwego  „ ja”.
- Nie mam wyboru. Zostałem po coś stworzony. Muszę tam wrócić – Luhan zerknął na swoje znamię. Nikt nie widział jego nowego znaku na dłoni. Tym samym zaoszczędził sobie zbędnych pytań ze strony Sooyoung. Dnia kolejnego miały odbyć się jego urodziny. Chłopak cieszył się, że spędzi je razem z dziewczyną. Planował mimo wszystko na przekór innym powiedzieć jej prawdę i nic już go nie powstrzyma. Siedząc na dachu szkoły poczuł czyjeś delikatne dłonie na swoich oczach. Odwrócił się w stronę dziewczyny z drobnym uśmiechem, który również ona odwzajemniła. Jej twarz promieniała, a w dłoniach trzymała mały tort gdzie napisane było „Wszystkiego najlepszego Lulu”. Przez te kilka dni, tak właśnie na niego mówiła. Zastanawiał go fakt czy będzie mówić też tak o nim po tym co zamierzał jej powiedzieć. Westchnął cicho przyglądając się jej.
- Luhan dlaczego się nie cieszysz? Masz dziś już siedemnaście lat. Jesteś już taki stary i nie wiem czy mogę się z tobą widywać – zaśmiała się po czym złożyła na jego wargach delikatny pocałunek. Luhan złapał ją za dłoń z delikatnym uśmiechem. Kocham go jak szalona… Po odczytaniu jego myśli, jego uśmiech się poszerzył. Przytulił ją mocno do siebie, czując że go nie zostawi. Przecież go kocha, tak sobie wmawiał. Zdmuchnął świeczki na torcie, który przyszykowała specjalnie dla niego dziewczyna.
- Spotkajmy się wieczorem. Muszę ci coś powiedzieć. Coś co jest prawdą o mnie – szepnął jej do ucha. Dziewczyna przyjrzała się mu w uwagą, ale zgodziła się na to. Przez resztę dnia mimo, ze połowę spędzili wspólnie, chłopak zastanawiał się czy dobrze robi. To głupie pytanie. Wiedział, ze mu to zaszkodzi jednak był zbyt uparty by słuchać się nakazów wydanych przez najwyższych.

̉•••

Wieczorem Luhan czekał na dziewczynę na plaży gdzie umówili się jakiś czas temu. Odkąd pamięta to tutaj poprosił dziewczynę by została u jego boku, dostając akceptację. Wiedział, że tylko jej mógł ufać. Lay? Lay był pseudo przyjacielem. Nie ufał mu do końca.  On pochodził z innego świata. Gdyby ktoś to usłyszał, pewnie wziąłby go za psychicznego. Po chwili poczuł czyjeś dłonie, które zasłoniły jego twarz. Zerknął na dziewczynę, delikatnie ukazując na swojej twarzy uśmiech.
- Myślałam, że gdzieś pójdziemy. Widzę, że lubisz wspomnienia, Lulu – zaśmiała się cicho. Chłopak zerknął w jej ciemne oczy, chwytając w obie dłonie jej twarz po czym złożył na jej ustach stęskniony pocałunek, który zawierał w sobie gorycz. Teraz albo nigdy… - powiedział sobie w myślach.
- Musisz mnie wysłuchać co teraz Ci powiem. Kocham cię i nie chcę cię oszukiwać – zaczął swoją przemowę – Nie jestem zwykłym człowiekiem. Potrafię czytać w ludzkich myślach. Podobno pochodzę z przyszłości, ale trudno jest mi w to uwierzyć. Ludzie słyszą tylko jeden głos, ja słyszę dwa. Potrafię przeczytać myśli każdego… nawet twoje – powiedział cicho. Dziewczyna była skupiona, ale po chwili zaśmiała się głośno.
- Oppa, nie wygłupiaj się. Pośmialiśmy się, chwila grozy, ale nie żartuj sobie – uśmiechnęła się ściągając ze swojej twarzy jego dłonie chwytając je w swoje ręce. On nie jest potworem? Przecież mnie kocha…. Dlaczego zachowuje się tak dziwnie. Czy chce mnie odrzucić?
- Pamiętasz jak kiedyś powiedziałem ci, że jestem potworem? Nie chciałaś w to wierzyć. Kocham cię, nie możesz w to wątpić. Jesteś pierwsza osobą na której mi zależy. Nie zachowuję się dziwnie lecz mówię ci całą prawdę. Nie chcę cię odrzucić… Nie chcę cię stracić Soo – powiedział cicho chcąc prawą dłonią dotknąć jej policzka, ale Sooyoung odsunęła się od niego. W jej oczach widział łzy. Dziewczyna uwierzyła. Wiedziała, że Luhan zajrzał w jej podświadomość. Bolało ją to, ale nie mogła nic na to poradzić.
- Luhan, ja… - wycofała się do tyłu -… przepraszam – Sooyoung po prostu ciekła po wyznaniu prawdy przez chłopaka. Luhan chciał biec za nią, ale czyjaś dłoń uniemożliwiła mu to. Zerknął na chłopaka, który zatrzymywał czas. Tak, zrobił to również w tym momencie gdy dziewczyna zniknęła mu z oczu.
- Po cholerę jej o tym powiedziałeś! – warknął – Przez ciebie wszyscy możemy zginąć z tej planety, kretynie! – Luhan nie chciał go słuchać. Właśnie stracił kogoś na kim mu bardzo zależało. Nie mógł nic poradzić.
- Spójrz na mnie do cholery jasne! – Luhan zerknął na niego z pogardą po czym uderzył go prosto w twarz spoglądając jak po prostu upada na ziemię. Nie wiedział skąd u niego aż tak wielka siła. Zerknął na swoją dłoń, widząc palący znak. Świecił się na niebiesko, a jego dłoń zaczęła go boleć.
- Co do cholery… - powiedział, ale gdy tylko podniósł wzrok znów znalazł się w tym białym pomieszczeniu przypominające szpital. Poświata i znów ta zjawa, która za każdym razem wydawała się mu być taka sama. Bez wyrazu twarzy, nie wyrażająca żadnych emocji.
- Uprzedzaliśmy cię o wszystkim. Według zasad najwyższego powinieneś był zginąć jednak możesz nam się jeszcze przydać – odchrząknął ściągając z siebie kaptur. Luhan po raz pierwszy widział twarz mężczyzny, na którego policzku znajdowała się mała blizna, ale nawet ona dodawała mu uroku.
- Dziś są twoje siedemnaste urodziny prawda? Przykro mi, że ludzie tak reagują. Jednak nie jesteś tego w stanie zmienić. Ludzie nie wiążą się z wariatami. Boją się tego. Nie, nie jesteś wariatem. Użyłem złego słowa. Wybaczysz mi, prawda? – kącik ust zjawy uniósł się w łobuzerskim           uśmiechu –Jesteśmy inni, wyjątkowi. Na swoje siedemnaste urodziny otrzymasz o północny nową moc. Będziesz potrafił mieszać w myślach innych. Podejmować za nich decyzje. Ale uważaj, zła podjęta decyzja , może kosztować czyjeś życie. Twoje, kogoś z nas lub… kogoś na kim ci zależy. Jesteś nam potrzebny. Będziesz mógł się mścić jednak coś za coś, ale o tym porozmawiamy na spotkaniu ławy gospodarzy naszego świata – po chwili gdy tylko Luhan mrugnął leżał w swoim łóżku, budzony budzikiem ustawionym na za piętnaście siódma. Chłopak mozolnie podniósł się z łóżka zastanawiając się czy wszystko było prawdą czy jedynie jego głupim wyobrażeniem sennym. Ubrał na siebie swój mundurek podążając drogą do szkoły. Będąc na palcu zauważył śmiejącą się Sooyoung. Miał do niej podejść, ale widząc że ta gdy tylko go zauważyła, uciekła, wolał zostać na swoim miejscu. Czyli to było prawdą. Dowiedziała się od niego kim był, ale tym samym zostawiła go. Wiecie jak czuję się tonący człowiek, który nie widzi już żadnego sensu na ratunek dla siebie skoro wyrzucony na środek morza nie widzi nikogo w swoim pobliżu? Tak czuł się Luhan. Po raz kolejny został odrzucony. Po chwili udał się na sam dach swojej szkoły siadając na krawędzi, spoglądając na innych uczniów. Przyjazd tutaj był złym pomysłem w jego mniemaniu. Nie miał nic, a gdy coś zyskał, utracił. Podniósł się na równe nogi, zamykając swoje oczy, chcąc opaść na ziemię  jednak ktoś mu na to nie pozwolił. Gdy tylko upadł nie fortunnie na swoją rękę zerknął w  bok cicho sycząc. Lay…
- Co ty robisz! Oszalałeś?! – krzyknął na niego. Chłopak miał rozciętą wargę po ostatnim uderzeniu o czym świadczył plaster przyklejony do jego twarzy. Usiadł po chwili przecierając spocone czoło od swoich nerwów. Zerknął na chłopaka zastanawiając się po co mu to było.
- Wybacz – Lay po chwili z grobowej miny zerknął na niego drobnie się uśmiechając klepiąc chłopaka po jego plecach.
- Jesteśmy przyjaciółmi. Mimo, że tego nie akceptujesz. Lubię cię. Jesteśmy w tym samym bagnie. Musisz to po prostu zaakceptować tak samo jak ja to zrobiłem – westchnął cicho, a gdy Luhan zobaczył dziewczynę stojącą przy drzwiach, na moment wydawało się, że przestał oddychać. Tak, miejsce gdzie się wszystko zaczęło.
- Soo poczekaj! – krzyknął za dziewczyną ruszając tuż za nią po schodach. Na półpiętrze złapał ją, pociągając mocno za nadgarstek. Dziewczyna zerknęła na niego, a jemu wydawało się, że widzi w jej oczach nienawiść. Nienawiść skierowana w jego stronę.
- Chciałeś wcześniej abym dała ci spokój. Nie wierzyłam, że jesteś potworem. Jednak… jednak nim jesteś… - w jej kącikach pojawiły się łzy. Luhan nie mógł jej trzymać po tych słowach. Puścił jej nadgarstek spoglądając jak dziewczyna powoli odbiega od niego. Wcześniej chciał jej strzec, ale teraz chciał mieć ją obok siebie. Nie zauważył nawet gdy obok chłopaka pojawił się Lay trzymający swoją dłoń na jego ramieniu. Po chwili jednak i on zniknął na korytarzy zostawiając go samego sobie. Luhan odpuścił sobie resztę zajęć. I tak nikt o tym się nie dowie. Jego matka i tak się nim nie interesowała wiec pewnie by pogadała i tyle z tego. Przecież ona jest w szczęśliwym związku. Chłopak wrócił do mieszkania gdzie jedynie widział Klarę, ich gospodynię. Luhan zamknął się w swoim pokoju krzycząc jak oszalały. Zwalił wszystkie książki z półek w ataku szału, próbując się opanować jednak to było trudne. Uderzył pięścią w ścianę, która po chwili zrobiła się sina. Nie rozumiał tego wszystkiego. Przecież go kochała. Dlaczego go zostawiła? Luhan opadł obok swojego łóżka, łkając jak mały chłopiec, chowając swoją twarz między kolanami. Czuł się oszukany. Nie chciał nikogo widzieć.

•••

Przez kolejne dni, chłopak samotnie włóczył się po mieście lub siedział w domu. Jednak pewnego dnia jego matka kazała mu iść do szkoły gdzie miał sprostać wszystkim wyzwaniom tego poranka. Luhan nadal był zły na siebie. Był wściekły na to, że był nadal tak bardzo naiwny, wierząc że dziewczyna z łatwością przyjmie to kim był. Jego serce podchodziło mu do gardła gdy tylko o tym pomyślał. Wchodząc po schodach mijał te same twarze. Lay siedział w kącie wyglądając na zakochanego w grach komputerowych. Obok niego stał ktoś jeszcze jednak nie znał go. I nawet nie chciał go poznać. Właśnie wtedy na jego drodze pojawiła się ona. Dzwonek zadzwonił, a Sooyoung pobiegła w stronę sali muzycznej. Luhan zrezygnował z pogoni za nią. Udał się na lekcję matematyki z profesorem Lee jednak Soo była nieobecna na tych zajęciach. Po zakończonej lekcji, chłopak udał się do Sali muzycznej gdzie spotkał wychylającą się się Sooyoung. Powinnam była o tym mu powiedzieć? Junsu może wybaczyłby kiedyś moją zdradę. Kochać dwóch… czy to możliwe.. Nie, Luhan jest potworem. Nie mogę… nie chcę.. Słysząc to w swojej głowie Luhan zacisnął swoje dłonie w pięści. Zamknął drzwi z hukiem, a gdy dziewczyna się odwróciła wyglądała na przerażoną.
- Luhan oppa, co ty… - powiedziała cicho spoglądając na niego. Chłopak cały czas spoglądał na nią z wielką nienawiścią w oczach. Nie mógł wybaczyć komuś kogo kochał, zdrady. Przechylił głowę na bok, śmiejąc się nieco jak psychopata.
- Boję się ciebie Luhan… - wyszeptała – wypuść mnie z tej sali. Roz… Rozstańmy się w spokoju. Przecież mnie kochasz. Ja koch… Luhan… - widać było, że Sooyoung była przestraszona zachowaniem chłopaka, który nigdy dotąd nie zachowywał się względem jej osoby.
- Boisz się mnie? Nazwałaś mnie potworem. One nie mają uczuć – zaśmiał się pod nosem, uśmiechając się łobuzersko. Podszedł do niej bliżej przygwożdżając ją do ściany, w którą po chwili uderzył dłonią.
- Dlaczego?! – krzyknął na nią – Dlaczego? – powtórzył nieco łagodniej jednak nie odsunął się od niej czując jej przyspieszony oddech. Zaśmiał się po chwili spoglądając w jej ciemne oczy.
- Będę istniał, jednak bez ciebie. Napiszesz list pożegnalny. Chyba nie trudno ci to zrobić? Powiesz, że cały świat był przeciwko tobie. Widzisz to okno? Myślisz, że to wystarczająco wysoko by ktoś pomyślał o twojej próbie samobójczej? Nie miej skrupułów. Nikt nie zatęskni za tobą. Przecież ciebie też nikt nie kocha, prawda? Jesteś sama Sooyoung – te niewypowiedziane słowa wiły się w głowie ich obu. Dziewczyna po chwili odeszła od niego wyciągając kartkę na której zapisała kilka, niezbyt długich słów. Luhan spoglądał na nią z tą obojętnością. Sooyoung położyła kartkę pod zeszytem, na biurku nauczyciela po czym podeszła do okna, stając na parapecie. Luhan dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego wszystkiego. Jego nowa moc… To naprawdę było możliwe, a bez umiejętności panowania nad nią, była niebezpieczna.
- Nie! – krzyknął podbiegająca do okna by złapał dziewczynę jednak na to było za późno. Oddychał szybko widząc ciało dziewczyny na trawniku. W jego oczach kumulowały się łzy. Zabił ją. Zabił ją własną mocą. Zabił ją z głupoty. Odsunął się w kąt pokoju, a słysząc czyjeś kroki, sam zamarł. Ktoś powie, że to on ją wypchnął. Że to jego wina, ale tak właśnie było. To on sprawił, że to zrobiła. Luhan spoglądał nerwowo jak drzwi powoli się otwierają. To koniec. Koniec dla niego. 

1 komentarz:

  1. O kurde. To się porobiło, niespodziewałam się takiego drastycznego zakończenia.
    Przyznaję, że zachowanie Sooyoung trochę mnie wkurzyło, bo nawet nie dała się do końca wytłumaczyć Luhanowi i te jej myśli, ale teraz - to co się z nią stało. Naprawdę smutne.
    Uh, chcę jak najszybciej kolejną część bo naprawdę robi się coraz bardziej intrygująco, ale jeśli bierzesz się za zamówienia, to ja cierpliwie sobie poczekam. ^^

    OdpowiedzUsuń