• Tytuł: "...you are my first love."
• Data napisania: 10 lipca 2013
• Zespół: EXO
• Typ: shounen-ai
• Parring: Sehun x Baekhyun
_________________________________________________
Żadne z nich nie liczyło czasu
spędzonego wspólnie. Odkąd każde z nich pamiętało, byli zawsze przy sobie –
ramię w ramię, oko w oko, od czasu do czasy rywalizując ze sobą dla zabawy
chociaż nie do końca było tak od samego początku. Początki w zespole dla każdego
były trudne. Każdy miał swoje, przydzielone miejsce do drużyny i nie mógł go
opuścić, dbając o nie i pielęgnując je niemalże całą, swoją osobą, poświęcając
na to swoją siłę i energię, której i tak często nie mieli po nie przespanych
nocach. Od samego początku między Baekhyun, a Sehun’em było trochę zgrzytów, po
prawdzie o same błahostki. A to o zużyty papier, a to mokry ręcznik, który był
własnością drugiego. Przez ich wspólne kłótnie, reszta członków nie raz miała
ich dosyć, dlatego często nocami woleli siedzieć z drugim zespołem, piętro
niżej niż spędzić czas na wysłuchiwaniu trzaskania drzwiami oraz wrzasku o
totalne brednie. Pewnego dnia Sehun
pomylił swoją koszulkę z t-shirtem Baekhyun’a. Wybuchła wojna po raz kolejny w mieszkaniu.
- Ty kretynie! Czy Ty nie
widzisz, że to moja koszulka? Masz swoje łapy wiec chyba prać umiesz. Jesteś aż
takim gówniarzem, że wszyscy mają robić wszystko za Ciebie?! – chłopak był tym
razem naprawdę poddenerwowany. Nie wiedział co mówi, a tylko z tego powodu, że
dzień wcześniej, pokłócił się ze swoją najlepszą przyjaciółką, dlatego
siedziało w nim coraz to więcej negatywnych emocji, którym chciał po prostu dać
upust i niestety padło na najmłodszego z zespołu, z którym zazwyczaj się
spierał.
- Wszyscy o ciebie dbają jak o
dziecko, które nic nie potrafi. Ile ty masz lat? Wiek przedszkolny czy jesteś
dorosły? Do cholery odpowiedz bo ja nie wiem! Po prawdzie nikt cię tutaj nie
potrzebuję. Kai jest dobrym tancerzem, nawet lepszym od ciebie, a śpiewasz tyle
co nic. Nikt nawet nie zauważy twojego odejścia. – i to było chyba to, co najbardziej
przemówiło do głowy Sehun’a w tamtym czasie. Mimo, że jego grobowa mina była
niemal przerażająca, a członkowie nawet nie zaprzeczyli słowom starszego kolegi
z zespołu, Sehun zdjął z siebie koszulkę, ciskając ją wprost w dłonie chłopaka.
Sam udał się szybko do swojego pokoju, czując że większość emocji wcześniej
nagromadzonych, miały wyjść na światło dzienne. Chłopak nie wiedział do końca co
robi, w końcu wszystkie rzeczy robił pod wpływem emocji. Zapakował swoje ubrania
do starej walizki, ubierając na siebie tym razem już swoją bluzę, wychodząc do
przedpokoju gdzie zaczął ubierać buty na swoje stopy.
- Zwariowałeś? Nie możesz
wyjechać. Nie możesz nas zostawić przez głupią sprzeczkę. Zawsze się
kłóciliście. Ba, nie tylko wy się kłócicie! – Suho próbował przekonać młodszego,jednak teraz jedynie czego oczekiwał to to, że będzie z dala od chłopak o
imieniu Baekhyun. Sehun nawet nie odpowiedział na słowa chłopaka tylko prostu
ruszył przed siebie, ani na moment zatrzymując się w celu zawahania.
•••
W domu nikt nie
odezwał się ani słowem. Wszyscy siedzieli w milczeniu, rozmyślając nad tym co
miało miejsce kilka minut temu. Nikt nie spodziewał się takiego obrotu akcji.
Zazwyczaj wszystko wydawało się szybko wracać do dziennego porządku, jednak tym
razem wszystko przybrało nieco ciemniejsze barwy niż ostatnim razem. Suho w
końcu nie wytrzymał i zaczął swoją ojcowską przemowę do Baekhyun’a.
- Zawsze się
kłócicie. Każdy ma już tego dosyć. Czy nie mogłeś tego normalnie mu powiedzieć
tylko wyskoczyć ze swoimi wyzwiskami, które naprawdę nie pochodzą z twojej
świadomości?
- Nie wiesz co
czuję do niego hyung. Działa mi na nerwy od początku tej znajomości. Gdybym
mógł, szybko odprawiłbym go z kwitkiem. Nie wiem dlaczego…
- Przestań
pieprzyć, Baekhyun! – przerwał Chanyeol, który nigdy nie byłby posądzony o tego
typu słowa. Jednak spoglądając na niego, sam czuł się źle z tym co miało
miejsce kilka minut temu – Tak na niego narzekasz, ale to on mimo wszystko
zawsze stawał w twojej obronie. Zachowujesz się jakbyś wziął całą paczkę tabletek
na pamięć, które miały skutek uboczny.
Baekhyun
zerknął na niego morderczym wzorkiem. Nienawidził gdy ktoś tak do niego mówił. Bez
powiedzenia nawet słowa, wyszedł z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. Nie
chciał z nikim obecnie rozmawiać chyba, że z dobrym psychologiem. Pieprzyć!
Każdy dobrze wiedział w tym społeczeństwie, że ten zawód to tylko trzepanie
kasy od biednych ludzi, a zero pomocy. Zresztą, chłopakowi przyda się chwila
samotności by mógł nieco rozprawić się ze swoimi myślami. Chłopaki mieli rację
co do tego wszystkiego. Zdawał sobie dobrze sprawę z tego, że to Sehun ratował
go z każdej opresji , ale on był na tyle zamroczony, że nie widział tego iż młodszy
chcę z nim zażegnać konflikt. Zawsze był anty do chłopaka i jak widać na tyle
ślepy, że nie widział tego, że Sehun chcę żyć z nim w zgodzie mimo tego, że w
tym wszystkim to właśnie Baekhyun był winny. Za szybą rozpadał się deszcz, a
nie opodal nich można było usłyszeć jedynie głośne odgłosy burzy. Sehun bał się
jej, dobrze o tym wiedział gdy sprawdzając pokoje, zastał go skulonego pod
swoją kołdrą. Jednak jego ego nie pozwoliło mu pomóc młodszemu i po
prostu zamknął za nim drzwi, spokojnie zasypiając w swoim łóżku.
- Cholera
jasna! – mruknął chłopak gdy znów zagrzmiało. Zerwał się niemal na równe nogi,
zabierając swoją bluzę z krzesła kierując się w stronę wyjścia. Przy drzwiach
usłyszał jedynie pytanie ze strony lidera:
- Gdzie ty
idziesz w taką pogodę? – jednak nie odzyskał on odpowiedzi ponieważ Baekhyun
był już dawno za drzwiami ich mieszkanie. Jego celem na teraz było odnaleźć
chłopaka, odnaleźć Sehun’a.
•••
Sehun nie miał gdzie się podziać. Ostatni autobus uciekł mu
kilka minut temu, a jego rodzina mieszkała zbyt daleko by teraz móc przyjechać
po niego. Zresztą, jego ojciec wyjechał z delegacją zabierając ze sobą swój
samochód przez co jego matka i tak nie miałaby szansy go odebrać, dlatego ten
autobus był ostatnią szansą by móc trafić do rodzinnego domu. Gdy zaczął padać
deszcz, chłopak schował się pod dach przystanku czując, że robi się coraz
chłodniej, a jego bluza nie dawała mu zbyt dużej możliwości ogrzania. Gdy
usłyszał odgłos burzy, przykucnął szybko chowając swoje uszy w dłoniach. Nie
był osobą chorą, której by to przeszkadzało, ale Sehun od małego bał się po
prostu burzy. Za każdym razem tulił się do wypchanego królika, otrzymanego od
swojego lidera, jednak w akcie złości, pozostawił go w mieszkaniu, u chłopaków.
Sehun słysząc burze, która była coraz bliżej pisnął cicho, nie podnosząc się na
równe nogi. Czuł również pojedyncze łzy na swoim policzku, które wydawały się zataczać drogę
ku chodnikowi. Gdy ktoś nałożył mu coś na ramiona, zerknął do tyłu swoimi
zapłakanymi oczami.
- Hyung? – zdziwił się bardzo widząc chłopaka, który
przyszedł po niego nakładając na siebie swoją bluzę, uśmiechając się do niego
promiennie. Nigdy taki nie był w stosunku do jego osoby. Zazwyczaj wrzeszczał
na niego jak oszalały, nie zwracając uwagi na jego uczucia. A teraz? Teraz stał
uśmiechnięty od ucha do ucha, jakby nigdy nic się nie stało. Sam przykucnął
przy jego osobie, która obecnie wyglądała jak mazgające się dziecko z powodu
burzy.
- Wracajmy do domu Sehun-ah – po chwili podniósł się, chwytając
w jedną dłoń walizkę młodszego, a z drugą rękę Sehun’a. Teraz wszystko miało
być inne.
•••
Kilka tygodni później, reszta zespołu o mało nie udławiła się
z zaskoczenia widząc jak tym razem Baekhyun zaczyna troszczyć się o chłopaka.
Wcześniej między nimi nie było niczego innego, oprócz jednostronnej nienawiści,
a teraz osoba, która była powodem kłótni, troszczyła się o maknae jak jego
własna matka. Wieczorami Baekhyun zastanawiał się nad wszystkim. Z biegiem
czasu wydawało mu się, że jego serce zajmuję jego wcześniejszy wróg – Sehun.
Nigdy nie podejrzewał tego u siebie, ale to wszystko by się zgadzało. Chęć
ochrony chłopaka, te cholerne motylki w brzuchu za każdym razem. Tamtego dnia
były urodziny makane gdzie wszyscy składali mu życzenia, przytulając go mocno
do siebie. Gdy przyszła chwila na Baekhyun’a,
czując ciepło młodszego, przez jego ciało przeszedł miły dreszcz. Bardzo szybko
się odsunął czując się nieco zażenowany sytuacją, ale mimo tego nikt nie
zauważył tego. Wszyscy radowali się w swoim gronie. Każdego wieczoru
zastanawiał się nad tym wszystkim. Z czasem razem z Tao zaczęli czytać fanficki
wymyślone przez ich fanów jednak czytając tak zwane yaoi, przez jego ciało znów
przeszła ta dziwna fala dreszczy.
- Myślisz, że taka miłość może istnieć? – Baekhyun nawet nie
zauważył, że pyta o to najmłodszego z EXO M. Gdy zdał sobie sprawę rzucił
jedynie krótkie – „zapomnij” i tyle było z tego tematu. Gdyby wszyscy mieli
brać wszystko dosłownie, pełno byłoby tu ludzi o chorym i spaczonych
myślach. Sehun pewnego dnia źle się czuł
i ktoś musiał się nim zająć.
- Baekhyun się nim zajmie. Ostatnio dobrze się z nim
dogaduje. Dajmy mu szansę nadrobienia czasu z młodym – zaśmiał się lider zabierając resztą ekipy do busa, który miał
zabrać ich pod mały klub. Mijały godziny, a Baekhyun zaszedł do pokoju makane
jedynie z dwa razy, ale ten na jego szczęście spał. Ostatnim razem gdy zawitał
do jego pokoju, jego koszulka była nieco podwinięta do góry, a jego myśli
zaczęły błądzić nie w tą stronę co potrzeba. Baekhyun zamknął się w swoim
pokoju czytając książkę. Po jakimś czasie usłyszał otwieranie drzwi i drobny
głos Sehun’a.
- Hyung, boję się sam spać – mruknął nieco niezadowolony.
Straszy przełknął głośno ślinę przypominając swoje poprzednie myśli, które dla
normalnego człowieka mogłoby być nieco dziwne. Jednak nie protestował.
Stwierdził, że chce mieć go blisko siebie dlatego odsłonił swoja kołdrę,
zapraszając go do siebie. Czując ponownie jego ciepło, jego ciało przeszedł
miły dreszcz. Opatulił go kołdrą licząc, ze zaraz zaśnie przymykając oczy, jednak zamiast tego poczuł
na swoich ustach rozgrzane wargi młodszego. Przez kilak sekund, Baekhyun
spoglądał na niego, szeroko otwartymi oczami nie wiedząc co ma powiedzieć. Gdy
Sehun odsunął się od niego, widział nawet w ciemności, ze jego poliki przybrały
barwę dorodnych pomidorów jednak nie zamierzał tego komentować.
- Ja…Ja… - Sehun wyglądał na zażenowanego całą tą sytuacją.
Zaczął się jąkać i mrugać swoimi powiekami. Chciał uciec, jednak Baekhyun nie
pozwolił mu na to. Złapał go w pasie, tym razem jako pierwszy składając pocałunek
na wargach młodszego członka zespołu. Po chwili czując, że Sehun mu uległ,
mruknął cicho pogłębiając pocałunek. Jego wnętrze wydawało się wariować jednak
odsuwając od niego swoją twarz odgarnął kosmyk z jego czoła, delikatnie się
uśmiechając.
- Kocham cię, Sehun-ah – młodszy widać był zadowolony z tego
obrotu sprawy. Po chwili przyciągnął chłopaka bliżej siebie, składając na jego
wargach namiętny pocałunek, jednak oprócz miłosnych gestów, między nimi nie
doszło do niczego poważnego. Ale skoro oboje się kochali to po co tak gonić.
•••
Mijały tygodnie, a ich dwójka
wydawała się stać osobami, które nie potrafią bez siebie żyć. Z początku dla
reszty zespołu nie było to na tyle pojęte jednak z czasem zaczęli się do tego
przyzwyczajać. Miłość to miłość i raczej nikt nie jest w stanie temu zapobiec.
Można kochać każdego bo… miłość nie wybiera. Nikt oprócz zespołu, nie wiedział
o związku dwójki chłopaków. To wszystko miało istnieć jedynie w wyobraźni
fanek, które były spragnione miłości miedzy swoimi idolami, jednak czy byłaby
ta miłość akceptowana gdyby ich wszystkie fantazje stały się rzeczywistością? Pewnie
wszystkie mówiłby, że miłość to miłość, ale pewnie znaczna ich połowa
straciłaby swoje marzenia co do małego ogródku gdzie żyję jednym ze swoich
ulubieńców z zespołu. Wszyscy zdążyli do tego przywyknąć, ale nigdy nie wiadomo
jak toby było z fanami. Większość EXO żartowała sobie z nich nazywają ich matka
i ojcem, gdzie najmłodszy grał rolę kobiety, a starszy ojca.
- Baekhyun, naucz mnie jeździć
samochodem – mruknął Sehun, który leżał na kolanach starszego w obecności
reszty znajomych. Zapanowała cisza, która stała się niemal wymuszeniem na
chłopaku.
- Appa, nie chcesz nauczyć ummy
zabijać małe dzieci? Chciałbym powiedzieć, że może kiedyś ci się to przyda.
Chcecie mieć więcej dzieci takich jak ja? – zamrugał Chanyeol po czym reszta
wybuchła po prostu śmiechem. Baekhyun zgodził się na to ponieważ wolał nie mieć
na głowie reszty członków jak i samego Sehun’a, któremu na samą myśl świeciły
się oczy. Przez kilka dni, Baekhyun uczył go jeździć swoim samochodem jednak z
czasem w jego głowie pojawiła się myśl, że raczej żałuje swojego wyboru. Sehun
jeździł jak ostatnia kaleka, a starszy czuł, że wzbiera się w nim złość jak na
początku ich znajomości. Gdy Sehun to zauważył wpadł na inny pomysł. Mimo, że
wiedziała iż Baekhyun’owi nie za bardzo się to spodoba, wyruszył z drogi
podporządkowanej.
- Do cholery jasnej! Gdzie Ty jedziesz?!
Wiesz, ze możesz nas zabić?! Wiesz, ze dostaniemy mandat?
Chłopak pruł się jak stary mąż
dla, którego najważniejsze jest auto i piłka nożna z dodatkiem przyjaciół.
Sehun zaparkował przy pewnym, małym hotelu spoglądając na zaskoczoną, a raczej
nic nie rozumiejącą twarz starszego chłopaka, Baekhyun’a. Sehun nic nie
powiedział tylko wyprowadził go z samochodu, prowadząc go ku hotelowi gdzie
wszystko wydawało się być zaplanowane. Duże łoże oraz kwiaty w wazonie.
Wszystko wydawało się być idealne z każdym szczegółem.
- Chodź – powiedział cicho Sehun
prowadząc go do łóżka, na które delikatnie go popchnął, siadając na nim
okrakiem, składając na jego ustach delikatny pocałunek. Oboje byli ze sobą już
od kilku miesięcy jednak żadne z nich nie nalegało na pozbycie się swojej
cnoty, której jeszcze nie oddali nikomu.
- Pragnę Cię i tylko z tobą chcę
być – mruknął Sehun – Chcę cię tu i teraz – na twarzy Baekhyun’a pojawił się
delikatny uśmiech po czym nic więcej młodszy nie musiał mówić. Jego dłonie
błądziły po jego ciele , z dokładnością jakby chciał nauczyć się każdego
centymetra jego ciała. Wszystko wyglądało na takie kolorowe. Czy świat mógłby
się zatrzymać? (…) Leżąc razem w łóżku, w białej pościeli, Baekhyun błądził
palcem bo boku młodszego, czując jak za każdym razem przez jego dotyk
przechodził go dreszcz. Ich tak zwany pierwszy raz, nie skończył się na jednym
czy dwóch, ale na trzech, gdy oboje nie mieli już siły. Po chwili ciszy miedzy
nimi, Baekhyun wyciągnął małe pudełeczku z kurtki, która leżała niedaleko.
Wyciągnął z niego mały pierścionek, wyglądający jak obrączka po czym nałożył ją
na palec maknae , wypowiadając magiczne pytanie.
- Chcesz być ze mną do końca
mojego życia?
•••
Od
tamtej pory bardzo dużo się zmieniło. Zespół nie istniał od kilku lat, ale mimo tego większość
z nich utrzymywała ze sobą kontakt, od czasu do czasu organizując wspólne
przyjęcia przy których wspominali swoje dawne czasy.
- Sehun-ah,
myślisz że ten krawat pasuje do mnie? – Baekhyun do tej pory nie był
zdecydowany w co ma się przebrać na wspólny obiad z Suho i D.O. Młodszy
podszedł do niego, odkładając oba krawaty, poprawiając kołnierzyk od jego
koszuli, całując go przelotnie w usta.
- Tak
jest o wiele lepiej, kochanie – zaśmiał się cicho. Jak widać można żyć od
nienawiści po miłość jednak nie można żyć bez powietrza, które pompuje w nas
druga osoba, którą kochamy. Miłość to miłość i nawet stawiana przed
przeszkodami, jest silna i nie jest ją trudno załamać.
*nie umie nic z siebie wykrzesać, bo to jest za piękne, boże sebaek, idę umierać, baek seme aaaa ;_____;* TY WIESZ JAK JA TO KOCHAM? TY WIESZ, JAKIE TO JEST FAJNE? A WIESZ, ŻE TO LEPSZE NIŻ HUNHAN? Nie? To już wiesz. <3
OdpowiedzUsuńJAK JA BARDZO KOCHAM TEN FF. <33333
Tylko nie umiem ich sobie wyobrazić jako małżeństwo, może dlatego, że Sehun za młody, ale i tak Cię kocham <3333
aaaaaaaaaaaaaaa moje dwie piękne istotki <3 piękne!
OdpowiedzUsuń