środa, 3 września 2014

Write the dream [1]

Tytuł: Write the dream [1]
Data napisania:28 lipca 2014 
Bohaterowie: Sehun x Luhan
Ilość słów: 2 030
Notka autora: Miałam dodać to wcześniej, ale miałam małe zamieszanie i brak internetu. Kolejną część postaram się stworzyć jeszcze do końca miesiąca, ale nie obiecuje ponieważ niedługo czeka mnie przeprowadzka jak i studia jak i sama praca więc może być nieco ciężko, ale nie można się nigdy poddawać i zawsze trzeba mieć nadzieję na lepsze jutro.




„Miłość dotyka nas w najmniej oczekiwanym dla nas momencie. Czasem, nawet sami nie potrafimy tego dostrzec. Wszystko co do tej pory było dla nas jedynie w ciemnych barwach, zaczęło przybierać inne kolory, nieco jaśniejsze. Na naszej twarzy pojawia się uśmiech, gdy dostajemy wiadomość od ukochanej osoby. Nigdy nie chcemy stracić takiej chwili. Śnimy, ale nie widzimy tego co nas otacza. Zadajemy sobie pytanie co jest jawą, a co rzeczywistością. Po prawdzie – wolimy to co lepsze. Kochamy i chcemy być kochanym. Szukamy osób, które dostrzegą w nas coś więcej niż tylko wygląd. Każdy z nas, chciałby aby ktoś spoglądał oczyma swojej duszy, ale dlaczego my tego nie robimy. Życie jest zbyt krótkie by móc pozwolić sobie na wybór. Zbyt długi czas czekania, przybliża nas powoli do śmierci. A czym jest śmierć w samotności? Tak, zawsze umieramy sami. Ale czy nikt nie chciałby, aby w tych ostatnich godzinach był przy tobie? Tak samo było z nim, utracony, ukochany. Tylko jego chciał kochać, ale co zrobić gdy śmierć rozdziela wszystko co posiadamy? Nie potrafimy żyć jak kiedyś, ale jednak…..”

Po tych zapisanych słowach, mężczyzna zamknął swoją książkę czekając na dalszy rozwój sytuacji. W tym domu nie był dobrych kilka lat, ale coś sprawiło że wrócił. Mimo wielu wspomnień, chciał znów się czegoś nauczyć. Zanim zaczął pisać swoje powieści, które z czasem osiągały coraz większy sukces, nie potrafił sam w nie wierzyć dlatego dziwił się, że ludzie potrafili to uczynić. Fragment na którym skończył czytać, jest ostatnim słowem prologu jego nowej książki na który nie miał nawet pomysłu. Od śmierci swojego brata nie potrafił znów okłamywać ludzi jak inni. Te przekłamane słowa, sprawiły że odszedł dla niego ktoś bliski, ktoś jedyny jego sercu. O tym nie dało się zbyt łatwo zapomnieć. Luhan nie potrafił dostrzec w tym świecie nic pozytywnego. Był przeciwieństwem swoich bohaterów. Podobno wielu z nich powinno utożsamiać się z autorem, jednak w tym przypadku było całkiem inaczej. Mężczyzna, który miał dwadzieścia sześć lat, z urodą szczęśliwego nastolatka, nie potrafił widzieć żadnych pozytywów. Wolał raczej widzieć to co sam chciał ujrzeć – czystą rozpacz. Nie miał już nikogo kto byłby jego inspiracją. Nigdy nie był żadną duszą towarzystwa. Był raczej chłopcem, który skrywał wszystko w sobie, bardzo wrażliwy jednak przybierał maskę obojętnego, co niektórych wprawiało w wielką zadumę, ale nie komentowali jego zachowania. Jednak ten dzień miał się nieco zmienić. Całe kłamstwo którym okrywał się na co dzień miała już zniknąć na zawsze. Jak każdego dnia wybrał się do swojej ulubionej kafejki znajdującej się na skrzyżowaniu na którym mieszkał. Ubrany w ciemny sweter, białą koszulę wszedł do środka, zajmując swoje miejsce przy oknie. Swoje, ponieważ każdego dnia zasiadł w ten sam sposób, przy tym samym stoliku, zamawiając każdego dnia to samo czyli caffe latte.
- Witamy w naszej kawiarni. Mam nadzieję, że będzie pan zadowolony z naszych usług. Czy mogę przyjąć od pana zamówienie? – Luhan podniósł swój wzrok znad książki. Mężczyzna, który stał obok niego był wyższy od niego, młodszy a przede wszystkim wyglądał na szczęśliwego, w odróżnieniu do mężczyzny. Zerknął na etykietkę z jego imieniem, które musieli nosić tutejsi kelnerzy. Sehun. W jego głowie wciąż pobrzmiewało jego imię.
- Przepraszam czy mam podejść później?
- Nie, przepraszam. Jedno caffe latte po proszę – z tego całego amoku, zapomniał o tym po co tutaj przyszedł. Mężczyzna ów, skinął głową i pożegnał go krótkim uśmiechem na twarzy. Luhan zastanawiał się dlaczego ten mężczyzna był zadowolony z tego wszystkiego. Przede wszystkim nie potrafił pojąć jego szczęścia, ale co się dziwić, jeżeli on nigdy nie potrafił tego pojąć. Zamówienie trafiło do niego bardzo szybko. Podziękował i próbował skupić się na czytanej książce jednak nie raz sam się łapał na tym, że non stop spogląda w stronę młodego kelnera. Mała cząstka jego osoby chciała go poznać bliżej, ale nie wiedział czy to będzie możliwe. Ten nieśmiały Luhan, ten który wydał swoje książki chce poznać kelnera z pobliskiej kawiarenki. Czy to miało sens? Po chwili książkę zastąpił jego notes w który zapisał datę i swój krótki wpis.

22 marca 2010
Jak on może cały czas się uśmiechać? Przecież to szczęście jest kłamstwem jak ten cały świat. Czy on nie potrafi tego pojąć? Najchętniej wybiłbym mu tą radość z głowy, ale nie potrafię. Jego uśmiech mnie hipnotyzuje. Nie potrafię zapomnieć jego imienia. Nazywa się Sehun. Wygląda młodo, ale czy to ma jakikolwiek sens? Mówię o swoim wpisie. Zwariowałem. To znaczy… zwariowałem jakieś kilkanaście lat temu. Sehun. Sehun. Sehun.

Od tamtego dnia, Luhan przesiadywał każdego dnia jeszcze dłużej niż zwykle. Jego wpisów w notesie było coraz więcej. Zachowywał się jakby ów chłopak stał się jego muzą. Kartki, których nie potrafił zapisywać emocjami, zaczęły z niego płynąć tak gładko jak muzyka klasyczna, tak bardzo dokładna, z każdym szczegółem. Jednak raz gdy pojawił się w kawiarni, nie spotkał mężczyzny. Gdy kelnerka zaproponowała mu jakieś ciastko do kawy, Luhan jakby jej nie usłyszał i zapytał:
- Przepraszam, ale co stało się z waszym kelnerem? Nazywał się Sehun i nie widuję go tutaj jakiś czas.
- Nie powinnam panu mówić, ale Sehun ma małe problemy z mieszkaniem. Dlatego wziął kilka dni urlopu by móc czegoś sobie poszukać. Ah, jak ktoś się o tym dowie będę mieć wielkie problemy. Może pan zachować to dla siebie? – Luhan pokiwał jedynie głową, dokładnie analizując każde słowo kobiety. Gdyby go znał mógłby mu zaproponować wspólne mieszkanie. W końcu miał wolny pokój po swoim zmarłym bracie. No właśnie, po swoim zmarłym bracie. Nikogo tam nie potrafił wpuścić, a sam nawet nie potrafił tam wejść i posprzątać te wszystkie graty po nim. Modele samochodów, plakaty – nie potrafił tego zrobić. Może bał się, że uczucia znów do niego powrócą, a tego nie chciał. Skoro mężczyzna szukał nowego mieszkania, może będzie chciał wynająć pokój? Zapłacił za niewypitą kawę i wyszedł z kawiarni, kierując się w stronę swojego mieszkania. Wchodząc do pokoju, umieścił małe ogłoszenie o tanim wynajęciu pokoju.
- Co ja w ogóle robię? – powiedział do siebie, wpatrując się w ogłoszenie które zostało dodane na strony gdzie ludzie proponują wynajmy pokoi. Przez kilka dni wydzwaniały telefony, po kilka połączeń jednak żadnym z nich nie był młody chłopak. Luhan wyszedł z kuchni trzymając kubek ciepłej kawy siadając w salonie wraz ze swoim laptopem. Mimo, że kawa nie była tak dobra jak ta z kawiarni, póki co nie chodził tam.
- Po co ja to zrobiłem? – westchnął cicho. Chciał wykasować ogłoszenie na temat taniego pokoju w jego mieszkaniu, ale w tym momencie zadzwonił jego telefon. Leniwym krokiem podszedł do niego, odbierając połączenie przychodzące.
- Xiao Lu, słucham?
- Witam. Nazywam się Sehun Oh i dzwonię do pana w sprawię tego pokoju. Czy jest to nadal aktualna oferta?  - Luhan słysząc imię i nazwisko osoby, nabrała nadziei, że to ten sam mężczyzna, chociaż w samej Korei jest ich bardzo dużo, ale podobno nadzieja umierała ostatnia. Mimo, że on sam nie miał jej w sobie, nawet małej cząstki.
- Oczywiście. Możemy się spotkać i omówić wszystko jak i pana oczekiwania. Ma pan czas za jakieś dwie godziny? Możemy się spotkać w małej kafejce, która nazywa się „Happy Day”. Wie pan gdzie to jest?
- Tak. Pracuję tam więc możemy się tam spotkać. – potwierdzenie Luhana się ziściło. To musiał być on, a nie nikt inny. Mężczyzna wziął prysznic, sprzątając w domu cały ten bałagan po czym wyszedł w stronę umówionego miejsca, zajmując miejsce te, które zawsze wybierał będąc w tym miejscu. Od czasu do czasu sprawdzał zegarek, oczekując swojego nowego współlokatora. Gdy młody mężczyzna wszedł do środka, rozglądając się za jego osobą, Luhan podniósł rękę do góry przywołując go drobnym gestem, a gdy ten się zjawił obok niego, podniósł się podając mu dłoń.
- Nazywam się Xiao Luhan. Nie spodziewałem się, że Sehun to będziesz ty. Miłe zaskoczenie – nie, wcale ciebie nie szukałem. Nie wiem po jaką cholerę to zrobiłem, ale jesteś moją pieprzoną inspiracją by móc znów coś stworzyć, ale tego Ci nie powiem.
- Tak jakoś wyszło. Wyglądał pan raczej na typ samotnika. Nie sądziłem, że zechce pan znaleźć sobie współlokatora. To znaczy nie chcę pana obrażać, ale sam jestem takim typem. Pokój to ostateczność.
- Nie wezmę od ciebie dużo, ale w zamian za to będziesz mi parzył swoje caffe latte. Pasuje Ci taka umowa? – chłopak z początku zerknął na niego nieco podejrzliwie, ale po tym znów się uśmiechnął kiwając głową, że się zgadza. Ich spotkanie rwało jakieś pół godziny aby oboje mogli ustalić sobie plan działania jego przeprowadzki oraz koszt wynajmu jednego pokoju. Oboje doszli do porozumienia, że młody chłopak przeprowadzi się do niego za dwa dni, gdy sam ureguluje sprawy związane ze zmianą miejsca zamieszkania. Sam Luhan został w kawiarni chwilę po jego wyjściu, zastanawiając się dlaczego to właśnie zrobił. Chłopak miał rację, że był typem samotnika i sam siebie zaskoczył, że postanowił aby i ktoś inny z nim zamieszkał. Wiedział, że jego spokój zniknie, jednak wiedział że młodzieniec jest typ, którego potrzebuje. Fakt, nie znał go jednak czuł, że dzięki jego osobie, na reszcie napisze coś innego niż przekłamane faktami historyjki, na których się drobił. Nie powinien narzekać, ale jak widać Luhan potrzebował jakieś stagnacji by móc normalnie funkcjonować. W jego głowie pojawiła się myśl, że właśnie on potrzebuje tego kelnera, którego praktycznie nie znał. Xiao zapłacił za swoją kawę po czym wyszedł z kawiarni, wracając do swojego mieszkania. Musiał w końcu wejść do pokoju swojego brata, usunąć te zbędne rzeczy z jego pokoju. Gdy znalazł się w środku, zauważył że warto byłoby odmalować pokój. Pamiętał, że w piwnicy została jeszcze farba o tym samym odcieniu. Nawet nie myśląc zbyt długo o tym, Luhan spakował wszystkie rzeczy do pudeł, samemu się przebierając w inne rzeczy, wracając do pokoju z farbą. Wiedział, że dużo poświęca, ale w jego głowie wciąż brzmiało słowo „inspiracja”. Może tak sobie wmawiał, wpadając w amok, szukając niemożliwego. Malowanie jednego pokoju nie zajęło mu zbyt długo czasu. Po skończeniu ustawił meble z małym trudem. Nie był typem mięśniaka, dlatego takie rzeczy były dla niego nieco trudniejsze, aczkolwiek nie były dla niego niemożliwe. Widząc swoje dzieło, uśmiechnął się sam do siebie. Po skończonej pracy, wziął prysznic, udając się do swojego pokoju przeglądając swoją sieć, a przede wszystkim odczytując wiadomość d wydawnictwa, które upomina się o kolejne rozdziały nowej książki mężczyzny.
- Zrób wszystko idealnie i najlepiej jak najszybciej – westchnął sam do siebie, wiedząc że czeka go ciężka walka z kolejnym rozdziałem swojej nowej książki, na której pomysł miał, gdy jego brat żył. Otworzył swojego Worda, zerkając na pustą kartkę, opuszkami palców stukając po panelu bocznym laptopa. Przymknął swoje ciężkie powieki, wzdychając. W jego głowie pojawił się Sehun, pierwszego dnia gdy tylko go zobaczył. Zaczął analizować każdy jego ruch, każde jego drżenie ust przy jego uroczym uśmiechu, który tyle dawał do zastanowienia się dla samego Luhana. Po chwili gdy otworzył swoje oczy, na jego pustej kartce programu, stopniowo zaczęły pojawiać się kolejne wyrazy.

Mężczyzna, który dawał mu tyle szczęścia, nie wiedział że zakochał się w nim od pierwszego wejrzenia. Każdego dnia udawał się do małej kawiarenki, która była jego oazą spokoju i mógł tam spoglądać spokojnie na jego każdy ruch. Jego uśmiech. Jego ciemne oczy. To wszystko przyciągało jego uwagę. Nawet nie zauważył gdy zaczął przychodzić tam każdego dnia, siedząc do końca jego zmiany w pracy. Starszy mężczyzna poczuł chęć posiadania chłopaka. Nie tylko ze względu na miłość, o której nie wiedział już nic, ale ze względu na jego mały świat. Chciał poznać jego każdą tajemnicę. Jednak to było takie trudne do wykonania. On nie potrafił wykonać żadnego gestu, tylko po to by dowiedzieć się jak ów chłopak się nazywa. Jedyne co potrafił, to spoglądać na niego swoimi przeszywającym na wskroś wzrokiem. Gdy wracał do pustego mieszkania, czuł że coś zostawił i kolejnego dnia będzie musiał tam wrócić. I tak się działo przez pewien okres. Chciał go mieć. Chciał mieć swój własny, prywatny świat do którego nikt nie będzie ingerował.

Luhan westchnął cicho czytając ponownie kolejne linijki swojego tekstu, zapisanego w pliku pod tytułem „pamiętnik”. Prawdę mówiąc, sam nie wiedział czy to jest część kolejnego rozdziału czy tylko jego durne wspomnienie, na temat młodego mężczyzny. Siedział wpatrzony w migający ekran swojego monitora, do czasu gdy jego telefon nie zaczął wibrować. Leniwie zamknął swój laptop, odkładając go na szafkę po czym, powolnym krokiem ruszył do półki, biorąc w dłonie swój telefon. Widząc napis na telefonie, uniósł swój prawy kącik ust ku górze. Sehun