Tytuł: Just a little late
Data napisania: 22 maja 2011 (znalezione po kilku)
Zespół: Wedle życzenia.
Typ: Angst
Parring: Wybierzcie sobie sami.
Ilość słów: 681
Notka autora: Przeglądając dziś swój dysk przenośny trafiłam na swoje baaardzo stare opowiadanie nieco smutne. Nie wiem dlaczego, ale mimo, że mój styl pisania zmienił się przez ten okres, mam do niego sentyment. Co do opowiadania, musicie na kolejną część poczekać ponieważ moja wena ulotniła się w połowie przez natłok czynności przez co praktycznie nie ma mnie w domu. Po drugie, jak widzieliście, niedawno temu pojawiła się ankieta na temat czy powinnam była pisać na zamówienie. Było 14 tak oraz 6 na nie czyli reasumując podejmuję się tego. Jutro (albo dziś późnym wieczorem) regulamin oraz rubryczka zamówienia. Poza tym jestem zdziwiona, że głosów zostało oddane 20, a mało kto ocenia moje opowiadania. Chciałabym by ktoś je skomentował by naprawić swoje błędy, ale dlatego bardzo, ale to bardzo dziękuję Kyane oraz Kris Wu. A teraz nie przedłużając zapraszam do czytania.
Uwagi: Mogą być spotkane błędy ponieważ moja głowa nie chcę wyłapać błędów, *zło*
Piosenka: klik
Czy widzę w tym jaki kol wiek sens w kontynuacji tego
wszystkiego? Pewnie nie. Za każdym razem pytasz się mnie po co to wszystko
robię skoro to jest bez sensowne. Może dlatego, że chcę pokazać że potrafię
wytrwać do końca. Tak jak pory roku przemijają, tak i ja przemijam. Nie chcę
niczego czuć, nie potrafię znieść bólu, ale staram się. Kiedy mnie nie widzisz,
zamykam się w łazience tłumacząc ci, że muszę się odświeżyć po pracy lecz tak
naprawdę pozwalam wyjść wszystkiemu co we mnie siedzi na wierzch. Potem znów
wychodzę do ciebie tłumacząc, że źle się czuję. Mój świat powoli zamyka się dla
każdego, nawet dla ciebie. Widzisz co ze mną się dzieje, ale nadal jesteś tuż
obok mnie. Boję się zaufać, aby znów nie być zraniona. Tyle razy próbowałam
zaufać, a kiedy to robiłam moje serce rozpadało się na tysiąc kawałków. Z
każdym dniem pogrążam się jeszcze bardziej. Alkohol, dragi, papierosy. Nadal to
tolerujesz, ale jak długo? W twoich oczach widzę, że masz coraz mniej siły,
więc dlaczego nadal ze mną jesteś? Dlaczego nadal to tolerujesz? Kochasz mnie?
A co to znaczy. Czuje się omotana kolejnymi uzależnieniami. Ile razy z rzędu
widywałeś mnie pijaną. O czymś zapomniałam? Kibum? Nasz syn? Czy dobrze się
czuję? Czy nie ma żadnych problemów? Czy on mnie pamięta? Przecież on ma 3
lata, ale pamięta. Butelki po alkoholu, paczki po papierosach. Kibum, nie
chcesz takiej mamy, prawda? Przepraszam, mamusia stara się zmienić. Udało mi
się. Znalazłam pracę, przestałam pic i palić. Widzisz mamusia jest inna,
zmieniła się dla ciebie. Kochasz mamusię? Pamiętam jak kiedyś przyszedłeś z nim
trzymającego białą lilie. Wiedziałeś, że kocham te kwiaty. Lecz to znów się
zaczęło – błędne koło, które rujnowało mnie coraz bardziej. Kibum pozwól mi
zostać. Pomóż mi, lecz ty nie słyszysz. Nie ma cię tu. Znów jesteś u swojej
babci, ponieważ twój ojciec martwi się, że będziesz mnie widział w takim
stanie. Ale mamusia sobie poradzi. Kolejny cios, kolejna śmierć. Nie, nie
poradzę sobie! Nie chcę! To wszystko pogrąża
mnie jeszcze bardziej. Nie możecie mnie widzieć w takim stanie. Z dnia na dzień
jest to coraz gorsze. Mijają lata, staram się zmienić lecz nie potrafię. Ile
razy chcę się podnieść tyle razy upadam. Kibum, jesteś już dużym chłopcem! Lecz
zamiast powiedzieć „kocham cie mamo” ty
mówisz „odstaw tą butelkę, nie chcę takiej mamy” – mój ból rośnie. Chodzisz do szkoły, lecz boisz się zaprosić
swoich przyjaciół do domu? Wstydzisz się mnie? Wstydzisz się swojej mamy?
Kibum… Dwa lata później kolejny cios w serce tym razem jest to wyrok śmierci.
Rak. Rak nieborak – mimo to się śmieje. Dlaczego to robię? Może alkohol znów
przejął nade mną kontrolę? Może mi już wszystko jedno. Lecz nastał dzień w
którym chcę wszystko zmienić. Przestaję pić, chcę stać się idealną matką która
wierzy, że nadal będzie żyć i spoglądać jak rozwijają się jej wnuki. Lecz w
pewnym momencie moje serce nie wytrzymuję. Szykowałam ci rano twoje ulubione
naleśniki. Widziałam, że cieszysz się z mojej zmiany. To już dwa miesiące mój
synu, lecz mój czas dobiegł końca. Siedzisz przy moim łóżku ściskając mocno
moją dłoń. Uśmiecham się ponieważ udowodniłam, że jednak potrafię. Zrobiłam to
dla ciebie. Nie chcę abyś był taki jak ja. Pokaż światu, że pomimo cierpień
które tobie daje, jesteś w stanie wszystkie przetrzymać. Pokaż, że niczego się
nie boisz. Pokaż, że nie jesteś taki jak ja. Nie bądź słabeuszem. Pytasz się
mnie czy się nie boję. Patrząc na ciemność lub śmierć boimy się nieznanego -
niczego więcej. Obiecałeś mi, że przetrwasz i będziesz silny. Pokażesz, że twój
ojciec może być z ciebie dumny. Pokaż mu, że ma za co cię kochać. Spoglądam na
twarz swojego ukochanego któremu chciałam tyle wynagrodzić, lecz już nie
zdołam. Obiecaj mi, że zajmiesz się naszym synem. Obiecaj, że nie pozwolisz mu
skończyć tak jak ja. Widzę łzy na waszych policzkach, ale skąd te łzy? Nie
można płakać za osobą która nic dobrego nie zrobiła. Czuję, że to mój ostatni
uśmiech a zarazem ostatni oddech, już nic nie czuję….
Lost and insecure
You found me, you found me
Lying on the floor
Where were you, where were you?
You found me, you found me
Lying on the floor
Where were you, where were you?
Rozpłakałam się, naprawdę się rozpłakałam. Dawno żaden tekst nie wywarł na mnie takich uczuć, poza ostatnią mangą, ale nie o tym będę dyskutować.
OdpowiedzUsuńKrótkie, ale treściwe. Ogólnie po przeczytaniu tego, jestem za tym, aby pojawiło się więcej tego typu one-shotów.
Podziękowania? Wzruszyłam się, chociaż było to zbędne, ale to i tak bardzo miły gest. *-* Dla mnie komentowanie to sama przyjemność, chociaż niekiedy moje komentarze naprawdę są bez ładu i składu. ;__; A poza tym, wiem że to motywuje do dalszego pisania. Więc życzę ci standardowo weny oraz czasu. :)