poniedziałek, 29 lipca 2013

... you shouldn't trust anyone 2/10

Tytuł:  ... you shouldn't trust anyone
Data napisania: 29 lipca 2013
Zespół: EXO
Typ: Opowiadanie
Rozdział: 2/10
Parring: Luhan x Sooyoung, Junsu x Sooyoung
Ilość słów: 2 338
Bohaterowie: Luhan, Sooyoung, Junsu, Zjawa, Lay (chłopak ze zdolnością)
Notka autora: Pierwsze dziękuję, że komuś jednak chce czytać się te moje wypociny na które mam coraz więcej pomysłów. Może niektórym wydadzą się nieco kiepskie, a niektórym - kto tam wie. Trochę zamieszała, ale to lubię najbardziej. Postaram się pisać regularnie, ale wiadomo jak to bywa. Mam teraz nieco dużo zajęć i nie raz trudno je pogodzić. Co do bloga pojawiła się sonda co do pisania opowiadań na zamówienie, która trwa przez jakiś czas. Poza tym mamy nowy wygląd, który zawdzięczam imagined-paradise. A teraz nie przedłużając zapraszam do kolejnej części.





Część II


- Musimy chyba porozmawiać… Ja.. Muszę coś Ci powiedzieć – Luhan spoglądał na nią. Wiedział, że musi wyjawić jej całą prawdę. Jednak czy to będzie w porządku jeżeli ucieknie? To pytanie katowało go najbardziej.
- Sooyoung, ja… - w tym momencie zadzwonił budzik chłopaka, informujący go o potrzebie otworzenia swoich leniwych powiek, które wolały zostać w takim stanie jak teraz. Luhan usiadł na łóżku, spoglądając w okno, gdzie słońce witało nowy dzień. Chłopak westchnął cicho, zdając sobie sprawę, że to był jedynie gorzki sen. Jego podświadomość bawiła się nim tak samo jak bawili się nim ludzie. Luhan z łóżka widział swoje odbicie w lustrze. Każdego dnia, witała go ta sama melancholia. Jesteś potworem Luhan, nie okłamuj sam siebie. Nikt cię nie kocha. Będziesz sam jak teraz. Podnosząc się z łóżka, udał się do łazienki, opierając się swoimi bladymi dłońmi o umywalkę.
- Jesteś potworem Luhan, słyszysz? – chłopak podniósł swoją głowę, nie widząc nic więcej oprócz własnego odbicia. Po chwili krzyknął zły, uderzając dłonią w szybę, która po chwili rozprysła się po całym pomieszczeniu. Usiadł na ziemi, spoglądając na swoja poranioną dłoń, wmawiając sobie, że nie czuję bólu. Nie odczuwał tych brudnych myśli, które nie raz odwiedzały jego głowę. Słyszał jak ktoś dobija się do drzwi. Jego matka wyjechała. Została jedynie służba, która tak samo jak jego rodzicielka  uważała za odmiennego. Chłopak przymknął swoje oczy, pozwalając aby struga krwi, powoli opadła na białe kafelki w łazience. (…) Luhan zdawał sobie sprawę z tego, że musi znów zmierzyć się z codziennością. W małej apteczce znalazł wodę utlenioną oraz bandaż, próbując coś z tym zrobić. Służbie powiedział, że przez przypadek uderzył  ręcznikiem w lustro, powodując jej upadek, stąd pochodziły te odgłosy tłuczonego szkła. Służba więcej nie pytała. Wolała żyć w niewiedzy. Mimo wszystko chłopak słyszał ich myśli, głos podświadomości ludzkiej. Ten dzieciak powinien być w jakimś zakładzie. Małomówny, nie sprawia problemów. Z nim jest coś nie tak. Luhan nie pytał. Nie chciał nic więcej wiedzieć. Miał nadzieję na to, że to wszystko skończy się szybciej niżeli on sam by się tego spodziewał. Obserwując ludzi, czuł że powoli wtapia się w tłum, ale nadal czuł się jak obcy. Podążając drogą przed nim, w oddali, pojawiła się ta sama postać, którą widział wcześniej w lustrze, ale czy to możliwe? Ten sam uśmiech, te samo odzienie. Luhan przetarł swoje oczy, ale zanim je otworzył, postaci w ciemnym kapturze już nie było.
- Dziwne… - mruknął cicho, po czym ruszył dalej swoją drogą. Przy wejściu do szkoły, usłyszał znajomy głos. Mimo wszystko nie chciał z nią rozmawiać. Odkrzyknął tylko „nie mam teraz czasu” i poszedł czym prędzej do biblioteki. Miejsce puste. Większość uczniów w taką pogodę woli spędzać czas na dworze z przyjaciółmi, a on? On po prostu potrzebował spokoju. Siedząc nad książką poczuł, ze ktoś mu ją zabiera.
- Teraz nie możesz mi już uciec – dziewczyna wyglądała na zapartą w swoim przedsięwzięciu. Luhan jednak nie odezwał się do niej ani słowem. Po prostu siedział, spoglądając na nią ciemnymi tęczówkami.
- Zamierzasz długo mnie tak ignorować? Co ja ci zrobiłam? – po chwili zerknęła na dłoń chłopaka po czym na jego twarz – Jah! Co Ty zrobiłeś!? – w tym momencie bibliotekarka kazała się jej uciszyć. Gdy chłopak chciał zakryć to, naciągając rękaw, dziewczyna mu na to nie pozwoliła. Zerknął na nią, wchodząc do jej głowy. Czy on próbował się… Nie, to nie możliwe…Prawda?
- Nic sobie nie zrobiłem. Skaleczyłem się po prostu. Zresztą nie musisz się o mnie martwić. Wróć do swojego życia jakie prowadziłaś zanim mnie poznałaś. Daj innym mną pomiatać. Nie przyjaźni się ze mną bo jeszcze ty zostaniesz popychadłem. Nie znasz mnie. Nie chcesz mnie znać. Ja…
Luhan zawiesił na moment swój głos, przymykając na moment powieki. Czuł, że jego serce to boli przez to wszystko, ale nie mógł jej dać zbliżyć się do siebie. Musiał ją zranić by dała mu nareszcie spokój.
- Jestem potworem. Jestem twoim zagrożeniem – widząc jej minę, po prostu wyszedł, odpuszczając sobie dzisiejsze zajęcia. Widział jej minę. Słyszał jej myśli. Zaczęła go nienawidzić. Nie chciał tego, ale musiał to zrobić. Nie chciał aby zadawała się z kimś jego pochodzenia, po prostu.  Luhan wyszedł z biblioteki, idąc na samą górę. Stanął na krawędzi balustrady, obserwując zatłoczony parkan swojej szkoły. Każdego dnia było tak samo. Stała rutyna, która  go irytowała.
- Nie możesz z tym skończyć. Twoje przeznaczenie jeszcze  się nie ziściło  - Luhan odwrócił swoją głowę w stronę postaci. Widząc znów mężczyznę w kapturze i jego uśmiech, wrócił wspomnieniami do chwili gdy wydawało mu się, że ma tylko zwidy po nieprzespanych nocach.
- Kim ty jesteś do cholery? To kolejny chory sen?
- Nie Luhan. Niedługo dowiesz się jak zapisana jest Twoja księga przeznaczenia. Pamiętaj, że nic nie dzieje się bez przyczyny – i to było tyle z wypowiedzi. Zamiast mężczyzny przed oczami miał czarnego kruka, który bardzo szybko zniknął wśród obłoków chmur. Chłopak nie rozumiał sensu słów. Księga przeznaczenia? Przez moment stojąc w miejscu, nie zauważył grupy chłopaków, która najwyraźniej miała dobry humor.
- Kogo my tutaj mamy. Tym razem mi nie uciekniesz – Luhan zerknął w stronę Junsu i jego bandy. Chłopak miał mały problem dotyczący dłoni wiec bójka z taką grupą mogła być nieco trudniejsza niż zwykle. Po chwili cała banda rzuciła się na młodzieńca, zadając pierwsze ciosy. W tej chwili Luhan modlił się o szybki koniec, ale przypomniały się mu słowa mężczyzny. Nic nie dzieje się bez przyczyny…  Luhan po chwili przewidując ruch chłopaków, odwinął się, blokując kolejne ciosy po czym na dach wpadła ich nauczycielka, a za nią Sooyoung. Chłopak miał szczęście w nieszczęściu, ale on widział tylko negatywną stronę tej sytuacji.

̉•••

Luhan wracał wieczorem do swojego domu z rozciętą wargę i kilkoma zadrapaniami. Chciał wrócić do starego życia, które i tak praktycznie nie różniło się od tego. Nie wiedział co było z jego ojcem. Nie utrzymywał z nim kontaktu i dziwny byłby powrót do niego. Gdyby chciał to uczynić, zapewne jego matka nie miałaby nic przeciwko. Nie raz w jej myślach odnajdywał myśl, że najchętniej by pozbyła się jego osoby ze swojego życia, mimo że grała idealną matkę. Kiedyś by go to bolało, ale teraz przestał się tym przejmować. Gdy był młodszy i był bardziej podatny na słowa osób jak i na ból, szukał w internecie o ludziach próbujących odejść z tego świata, jednak nigdy nie miał wystarczającej siły by to uczynić. Uważał, że to podejście jest egoistyczne, ale zdawał sobie sprawę, że po jakimś czasie wszyscy by go zapomnieli, a  on… On nie musiałby męczyć się z tymi ludźmi. Wracając ulicami, zaczęło padać. Chłopak jednak nałożył na siebie kaptur, nie przejmując się uciekającymi ludźmi. Wolał deszczowe dni niż słoneczne. Nigdy nie wiedział z czego to wynikało, ale tak po prostu było. Będąc nieopodal swojego domu przyuważył tajemniczą postać, którą dopiero z czasem poznał.  Sooyoung. Zatrzymał się w miejscu. Chciał odejść, ale wiedział że nie może jej pozwolić stać w tym deszczy. Znów obudziły się w nim te chore uczucia, których myślał się wyzbyć jakiś czas temu. Już miał odwrócić wzrok gdy w tym samym momencie ich spojrzenie zetknęło się ze sobą. Po chwili wyciągnął ze swojej torby klucze przechodząc obok dziewczyny jakby jej wcale tam nie było.
- Zamierzasz mnie tak ignorować? – Luhan po chwili słysząc jej słowa, zatrzymał klucz w zamku spoglądając na nią obojętnym wzorkiem mimo, że sam miał ochotę zanurzyć swój nos w jej pachnących włosach. Tamten sen, myślał że to nadzieja na lepsze jutro, ale jak widać sny to sny, nigdy się nie sprawdzają.
- Powiedziałem ci że masz mnie ignorować. Jestem potworem. Nie musisz rozumieć moich słów. Ważne byś się nie zbliżała do mnie. Zrozum to nareszcie – warknął po czym poczuł jej dłoń na swoim nadgarstku chcąc go powstrzymać.
- Gdybyś był potworem nie odsunąłbyś mnie od siebie. Nie powiedziałbyś mi tego. Luhan, co się z tobą dzieje? – chłopak spoglądał na nią swoimi ciemnymi tęczówkami po chwili cicho westchnął. Ten chłopak nigdy nie ukazywał swoich emocji. To nie było możliwe. Odkąd pamiętał jego życie to wieczny brak emocji  i same kłamstwa.
- Wejdź do domu bo się rozchorujesz.
- Widzisz, jednak nie jesteś tym kim mówisz – zaśmiała się cicho. Po chwili weszła za nim do jego domu rozglądając się po ścianach gdzie puste miejsce zapełniały fotografie, ale na żadnej nie było Luhan'a. On był tylko wadliwą częścią tej chorej układanki swojej matki. Nigdy nie był brany na poważnie. Zawsze był spostrzegany jako chory chłopak, który nie ma przyjaciół dlatego wyobraźcie sobie szok jaki  przeżyła służba widząc, że Luhan przyprowadził kogoś do domu. Wchodząc do swojego pokoju podał dziewczynie suchą koszulkę oraz spodnie nic nie mówiąc. Dziewczyna podziękowała przebierając się w łazience, a gdy wróciła, przysiadła na łóżku obok chłopaka, który sam siedział w suchych ubraniach.
- Opowiesz mi dlaczego tak się zachowujesz?
- Nie rozumiem twojego postępowania Sooyoung. Najwidoczniej nie znasz życia. Jesteś zagubioną dziewczyną, która szuka tylko przygody. Junsu niczego cię nie nauczył? Powinnaś była go słuchać, a nie jakiegoś chłopaka, którego ledwo znasz. Chcesz skończyć jak… - w tym momencie chłopak poczuł uderzenie na swoim policzku. Dziewczyna miał całe oczy we łzach jednak Luhan wydawał się być na to obojętny jak nigdy dotąd. Sooyoung poszła przebrać się ponownie w swoje mokre ubrania i wybiegła z jego domu, zostawiając chłopaka, który z tej perspektywy wyglądał jak zwykły posąg. Luhan zerknął w dół czując się z tym wszystkim źle. Nie z powodu uderzenia, które teraz nieco piekło, ale tego jak ją potraktował, ale on ją o tym uprzedzał. Uprzedzał, że jest potworem. Nie potrafił kochać. Nie potrafił znieść, że ktoś go lubi.
- Dobrze zrobiłeś. Gdybyś pozwolił jej wejść do swojego życia, twoje przeznaczenie mogłoby ulec zmianie. Jesteś nam potrzebny – gdy chłopak odwrócił głowę, nikogo nie widział oprócz uczucia  zimnego podmuchu wiatru. Powoli wszystko wydawało się być zagadką. Zrobił to co chciał jednak w jakieś części bardzo tego żałował i chciał być obok dziewczyny. Dlaczego to wszystko jest takie cholernie trudne? (..)

•••

Przez kilka dni, Luhan został sam. Nikt nie chciał z nim rozmawiać. Nawet Sooyoung wydawała się być oddalona. Nie dziwił się jej. Zranił ją, ale tym razem czuł wyrzuty sumienia w stosunku do tej dziewczyny. Była jedyną osobą w jego życiu, która nie brała go za jakiegoś dziwaka chociaż nawet on sam siebie tak określał. Siedząc na parapecie, chłopak spoglądał na spadające krople deszczu. Gdzieś na dnie serca czuł się z tym źle. Miał ochotę wrócić do czasu z przed kilku dni, ale to nie było takie proste. Po chwili zobaczył Junsu razem z… Sooyoung. Ten obraz sprawił, ze jego serce zabiło nieco mocniej. Czyżby chłopak poczuł żal z tego powodu?
- Zamierasz znów wracać do tego jaki jesteś dziwny i tym podobne? Ah ci ludzie naprawdę są zmienni. Nie uważasz? – Luhan odwrócił głowę w bok dostrzegając pewną postać. Nie znał tego chłopaka i dziwił się na sens słów wypowiedzianych przez jego osobę.
- Potrafię zatrzymać czas – zerknął w jego oczy – potrafię zawładnąć czasem, który zatrzyma to wszystko w tym momencie. Zjawy jak i osoby, które mają specjalne zdolności nie zatrzymują się w czasie – chłopak pstryknął swoimi palcami sprawiając, że czas jakby zatrzymał się niczym zacięta klatka w starym filmie.
- Wiem co czujesz. Jednak nie możemy wyjawić śmiertelnikom kim jesteśmy. Musisz się z tym pogodzić. Mimo, że umieramy jak oni, możemy im tylko przeszkadzać w tym życiu. Jesteśmy wyższą rasą pochodzącą z przyszłości. Jak ja oraz Ty – Luhan zerknął na niego gdy po chwili pstryknął ponownie, a czas wrócił do normy.
- To są tylko brednie. Naczytałeś się zbyt dużo komiksów- zabrał swoje rzeczy odchodząc z dala od chłopaka gdy usłyszał jego pytanie, które raczej brzmiało jak twierdzenie:
- Widziałeś ostatnio postać w czarnej szacie, prawda?
- Nikogo takiego nie widziałem – odparł szybko po czym ruszył na górę, mierząc wzrokiem dziewczynę. To dziwne przeczucie gdy przechodził obok niej nie dało mu spokoju. Jakby miał ziścić się jego najgorszy sen, a ona sama miałaby zaraz odejść. Nie tak jak teraz, ale zmierzając ku drodze gdzie nie można zawrócić. (…) Luhan przez cały wieczór siedział w swoim pokoju zastanawiając się nad tamtą wypowiedzią. Człowiek z przyszłości? To było chore, a dla samego chłopaka było niczym chora fabuła podrzędnej książki.  Po chwili chwycił swoją szarą bluzę wychodząc z mieszkania.
- Paniczu, czy nie jest… - chłopak zignorował kobietę, która zajmowała się domem. Nie liczył się ze zdaniem innych, a tym bardziej tej kobiety. Przez kilka minut swojej drogi zastanawiał się czy dobrze robi zmierzając tą ścieżką, ale nie dowie się tego póki nie zobaczy osoby, która przez kilka dni stała się mętlikiem w jego głowie. Stojąc niedaleko bramy zobaczył jej osobę razem z chłopakiem imieniem Junsu. Nie wierzył własnym oczom. Gdy chłopak odjechał, a dziewczyna odwracała się by iść do domu, przyuważyła jego osobę.
- Luhan? – chłopak podszedł do niej bliżej chwytając jej dłoń, przyciągając ją do siebie mocno, składając na jej ustach pocałunek. Z początku dziewczyna odpychała go, ale po chwili poddała się tej chwili. Gdy chłopak odsunął się od niej wiedział, ze to nie jest żaden sen.
- Zachowałem się jak idiota, Sooyoung. Nie wierzyłem, ze mogę kogoś tak bardzo polubić. Chcę chronić cię przed złem, ale to oznacza, że muszę chronić cię przed sobą.
- Oppa… - powiedziała cicho po czym sama wpiła się w jego wargi jeszcze raz jakby chłopak miał zaraz odejść od niej – nie zostawiaj mnie ponownie.
- A co z Junsu? Powoli sam się w tym gubię.
- Luhan, Junsu to nie tak jak myślisz. Jego siostra jest moją przyjaciółką, a potem jak się z tobą pokłóciłam musiałam sobie z tym wszystkim poradzić, ale to ze pozwoliłam ci tak łatwo odejść było moją pomyłką – dotknęła delikatnie jego policzka cicho wzdychając, gładząc go swoja dłonią.
- Sooyoung, jest coś o czym musisz wiedzieć. To może wydać się dziwne, ale bałem się że mnie zostawisz, ja..
- Oppa, nie zostawię cię.
- Sooyoung ja… - w tym momencie tuż za nią pojawiła się zjawa jednak nie ze swoim złowieszczym uśmiechem, mordem w oczach. Ostrzegałem cię, że nie możesz zdradzić śmiertelnikom co potrafisz. To jeszcze nie czas dla ciebie, ale nie dajesz mi wyboru. Musisz ponieść karę..
- Sooyoung, ja… - chłopak nie zdążył powiedzieć nic więcej. Upadł po prostu na ziemię tracąc przytomność. Jedyne co pamiętał z tego stanu to krzyk dziewczyny przed jej domem, a potem czarna pustka.



1 komentarz:

  1. Nawet nie masz pojęcia, jak czekałam na tę część.
    Naprawdę mnie zaskoczyłaś, niesamowity zawrót akcji. Myślałam, że już jej powie prawdę, a tu nagle BUM... to tylko sen. Do tego pojawiła się tajemnicza zjawa i ludzie z przyszłości? Tak mnie zaintrygowałaś tym, że z niecierpliwością będę oczekiwać na kolejne części.
    Cieszy mnie, że masz coraz więcej pomysłów, bo są naprawdę świetne.
    Teraz tylko życzę ci weny na ich zrealizowanie. ;)

    OdpowiedzUsuń