Tytuł: ... you shouldn't trust anyone
Data napisania: 29 lipca 2013
Zespół: EXO
Typ: Opowiadanie
Rozdział: 2/10
Parring: Luhan x Sooyoung, Junsu x Sooyoung
Ilość słów: 2 338
Bohaterowie: Luhan, Sooyoung, Junsu, Zjawa, Lay (chłopak ze zdolnością)
Notka autora: Pierwsze dziękuję, że komuś jednak chce czytać się te moje wypociny na które mam coraz więcej pomysłów. Może niektórym wydadzą się nieco kiepskie, a niektórym - kto tam wie. Trochę zamieszała, ale to lubię najbardziej. Postaram się pisać regularnie, ale wiadomo jak to bywa. Mam teraz nieco dużo zajęć i nie raz trudno je pogodzić. Co do bloga pojawiła się sonda co do pisania opowiadań na zamówienie, która trwa przez jakiś czas. Poza tym mamy nowy wygląd, który zawdzięczam imagined-paradise. A teraz nie przedłużając zapraszam do kolejnej części.
Część II
- Musimy chyba
porozmawiać… Ja.. Muszę coś Ci powiedzieć – Luhan spoglądał na nią. Wiedział,
że musi wyjawić jej całą prawdę. Jednak czy to będzie w porządku jeżeli
ucieknie? To pytanie katowało go najbardziej.
- Sooyoung, ja… -
w tym momencie zadzwonił budzik chłopaka, informujący go o potrzebie otworzenia
swoich leniwych powiek, które wolały zostać w takim stanie jak teraz. Luhan
usiadł na łóżku, spoglądając w okno, gdzie słońce witało nowy dzień. Chłopak
westchnął cicho, zdając sobie sprawę, że to był jedynie gorzki sen. Jego
podświadomość bawiła się nim tak samo jak bawili się nim ludzie. Luhan z łóżka
widział swoje odbicie w lustrze. Każdego dnia, witała go ta sama melancholia. Jesteś potworem Luhan, nie okłamuj sam
siebie. Nikt cię nie kocha. Będziesz sam jak teraz. Podnosząc się z łóżka,
udał się do łazienki, opierając się swoimi bladymi dłońmi o umywalkę.
- Jesteś potworem Luhan, słyszysz? – chłopak podniósł swoją
głowę, nie widząc nic więcej oprócz własnego odbicia. Po chwili krzyknął zły,
uderzając dłonią w szybę, która po chwili rozprysła się po całym pomieszczeniu.
Usiadł na ziemi, spoglądając na swoja poranioną dłoń, wmawiając sobie, że nie
czuję bólu. Nie odczuwał tych brudnych myśli, które nie raz odwiedzały jego głowę.
Słyszał jak ktoś dobija się do drzwi. Jego matka wyjechała. Została jedynie
służba, która tak samo jak jego rodzicielka uważała za odmiennego. Chłopak przymknął swoje
oczy, pozwalając aby struga krwi, powoli opadła na białe kafelki w łazience.
(…) Luhan zdawał sobie sprawę z tego, że musi znów zmierzyć się z
codziennością. W małej apteczce znalazł wodę utlenioną oraz bandaż, próbując
coś z tym zrobić. Służbie powiedział, że przez przypadek uderzył ręcznikiem w lustro, powodując jej upadek, stąd
pochodziły te odgłosy tłuczonego szkła. Służba więcej nie pytała. Wolała żyć w
niewiedzy. Mimo wszystko chłopak słyszał ich myśli, głos podświadomości ludzkiej. Ten dzieciak powinien być w jakimś
zakładzie. Małomówny, nie sprawia problemów. Z nim jest coś nie tak. Luhan
nie pytał. Nie chciał nic więcej wiedzieć. Miał nadzieję na to, że to wszystko
skończy się szybciej niżeli on sam by się tego spodziewał. Obserwując ludzi, czuł że
powoli wtapia się w tłum, ale nadal czuł się jak obcy. Podążając drogą przed
nim, w oddali, pojawiła się ta sama postać, którą widział wcześniej w lustrze,
ale czy to możliwe? Ten sam uśmiech, te samo odzienie. Luhan przetarł swoje
oczy, ale zanim je otworzył, postaci w ciemnym kapturze już nie było.
- Dziwne… - mruknął cicho, po czym ruszył dalej swoją drogą.
Przy wejściu do szkoły, usłyszał znajomy głos. Mimo wszystko nie chciał z nią
rozmawiać. Odkrzyknął tylko „nie mam teraz czasu” i poszedł czym prędzej do
biblioteki. Miejsce puste. Większość uczniów w taką pogodę woli spędzać czas na
dworze z przyjaciółmi, a on? On po prostu potrzebował spokoju. Siedząc nad
książką poczuł, ze ktoś mu ją zabiera.
- Teraz nie możesz mi już uciec – dziewczyna wyglądała na
zapartą w swoim przedsięwzięciu. Luhan jednak nie odezwał się do niej ani
słowem. Po prostu siedział, spoglądając na nią ciemnymi tęczówkami.
- Zamierzasz długo mnie tak ignorować? Co ja ci zrobiłam? –
po chwili zerknęła na dłoń chłopaka po czym na jego twarz – Jah! Co Ty
zrobiłeś!? – w tym momencie bibliotekarka kazała się jej uciszyć. Gdy chłopak
chciał zakryć to, naciągając rękaw, dziewczyna mu na to nie pozwoliła. Zerknął
na nią, wchodząc do jej głowy. Czy on
próbował się… Nie, to nie możliwe…Prawda?
- Nic sobie nie zrobiłem. Skaleczyłem się po prostu. Zresztą
nie musisz się o mnie martwić. Wróć do swojego życia jakie prowadziłaś zanim
mnie poznałaś. Daj innym mną pomiatać. Nie przyjaźni się ze mną bo jeszcze ty zostaniesz
popychadłem. Nie znasz mnie. Nie chcesz mnie znać. Ja…
Luhan zawiesił na moment swój głos, przymykając na moment
powieki. Czuł, że jego serce to boli przez to wszystko, ale nie mógł jej dać
zbliżyć się do siebie. Musiał ją zranić by dała mu nareszcie spokój.
- Jestem potworem. Jestem twoim zagrożeniem – widząc jej
minę, po prostu wyszedł, odpuszczając sobie dzisiejsze zajęcia. Widział jej minę.
Słyszał jej myśli. Zaczęła go nienawidzić. Nie chciał tego, ale musiał to
zrobić. Nie chciał aby zadawała się z kimś jego pochodzenia, po prostu. Luhan wyszedł z biblioteki, idąc na samą górę.
Stanął na krawędzi balustrady, obserwując zatłoczony parkan swojej szkoły.
Każdego dnia było tak samo. Stała rutyna, która
go irytowała.
- Nie możesz z tym skończyć. Twoje przeznaczenie
jeszcze się nie ziściło - Luhan odwrócił swoją głowę w stronę
postaci. Widząc znów mężczyznę w kapturze i jego uśmiech, wrócił wspomnieniami
do chwili gdy wydawało mu się, że ma tylko zwidy po nieprzespanych nocach.
- Kim ty jesteś do cholery? To kolejny chory sen?
- Nie Luhan. Niedługo dowiesz się jak zapisana jest Twoja
księga przeznaczenia. Pamiętaj, że nic nie dzieje się bez przyczyny – i to było
tyle z wypowiedzi. Zamiast mężczyzny przed oczami miał czarnego kruka, który
bardzo szybko zniknął wśród obłoków chmur. Chłopak nie rozumiał sensu słów.
Księga przeznaczenia? Przez moment stojąc w miejscu, nie zauważył grupy chłopaków,
która najwyraźniej miała dobry humor.
- Kogo my tutaj mamy. Tym razem mi nie uciekniesz – Luhan
zerknął w stronę Junsu i jego bandy. Chłopak miał mały problem dotyczący dłoni
wiec bójka z taką grupą mogła być nieco trudniejsza niż zwykle. Po chwili cała
banda rzuciła się na młodzieńca, zadając pierwsze ciosy. W tej chwili Luhan
modlił się o szybki koniec, ale przypomniały się mu słowa mężczyzny. Nic nie dzieje się bez przyczyny… Luhan po chwili przewidując ruch
chłopaków, odwinął się, blokując kolejne ciosy po czym na dach wpadła ich
nauczycielka, a za nią Sooyoung. Chłopak miał szczęście w nieszczęściu, ale on
widział tylko negatywną stronę tej sytuacji.
̉•••
Luhan wracał wieczorem do swojego domu z rozciętą wargę i
kilkoma zadrapaniami. Chciał wrócić do starego życia, które i tak praktycznie
nie różniło się od tego. Nie wiedział co było z jego ojcem. Nie utrzymywał z
nim kontaktu i dziwny byłby powrót do niego. Gdyby chciał to uczynić, zapewne
jego matka nie miałaby nic przeciwko. Nie raz w jej myślach odnajdywał myśl, że
najchętniej by pozbyła się jego osoby ze swojego życia, mimo że grała idealną
matkę. Kiedyś by go to bolało, ale teraz przestał się tym przejmować. Gdy był
młodszy i był bardziej podatny na słowa osób jak i na ból, szukał w internecie
o ludziach próbujących odejść z tego świata, jednak nigdy nie miał wystarczającej siły by to uczynić. Uważał, że to podejście jest egoistyczne,
ale zdawał sobie sprawę, że po jakimś czasie wszyscy by go zapomnieli, a on… On nie musiałby męczyć się z tymi ludźmi.
Wracając ulicami, zaczęło padać. Chłopak jednak nałożył na siebie kaptur, nie
przejmując się uciekającymi ludźmi. Wolał deszczowe dni niż słoneczne. Nigdy
nie wiedział z czego to wynikało, ale tak po prostu było. Będąc nieopodal
swojego domu przyuważył tajemniczą postać, którą dopiero z czasem poznał. Sooyoung. Zatrzymał się w miejscu. Chciał
odejść, ale wiedział że nie może jej pozwolić stać w tym deszczy. Znów obudziły
się w nim te chore uczucia, których myślał się wyzbyć jakiś czas temu. Już miał
odwrócić wzrok gdy w tym samym momencie ich spojrzenie zetknęło się ze sobą. Po
chwili wyciągnął ze swojej torby klucze przechodząc obok dziewczyny jakby jej
wcale tam nie było.
- Zamierzasz mnie tak ignorować? – Luhan po chwili słysząc
jej słowa, zatrzymał klucz w zamku spoglądając na nią obojętnym wzorkiem mimo,
że sam miał ochotę zanurzyć swój nos w jej pachnących włosach. Tamten sen,
myślał że to nadzieja na lepsze jutro, ale jak widać sny to sny, nigdy się nie
sprawdzają.
- Powiedziałem ci że masz mnie ignorować. Jestem potworem.
Nie musisz rozumieć moich słów. Ważne byś się nie zbliżała do mnie. Zrozum to
nareszcie – warknął po czym poczuł jej dłoń na swoim nadgarstku chcąc go
powstrzymać.
- Gdybyś był potworem nie odsunąłbyś mnie od siebie. Nie
powiedziałbyś mi tego. Luhan, co się z tobą dzieje? – chłopak spoglądał na nią
swoimi ciemnymi tęczówkami po chwili cicho westchnął. Ten chłopak nigdy nie
ukazywał swoich emocji. To nie było możliwe. Odkąd pamiętał jego życie to
wieczny brak emocji i same kłamstwa.
- Wejdź do domu bo się rozchorujesz.
- Widzisz, jednak nie jesteś tym kim mówisz – zaśmiała się
cicho. Po chwili weszła za nim do jego domu rozglądając się po ścianach gdzie puste miejsce zapełniały fotografie, ale na żadnej nie było Luhan'a. On był tylko wadliwą
częścią tej chorej układanki swojej matki. Nigdy nie był brany na poważnie.
Zawsze był spostrzegany jako chory chłopak, który nie ma przyjaciół dlatego
wyobraźcie sobie szok jaki przeżyła
służba widząc, że Luhan przyprowadził kogoś do domu. Wchodząc do swojego
pokoju podał dziewczynie suchą koszulkę oraz spodnie nic nie mówiąc. Dziewczyna
podziękowała przebierając się w łazience, a gdy wróciła, przysiadła na łóżku
obok chłopaka, który sam siedział w suchych ubraniach.
- Opowiesz mi dlaczego tak się zachowujesz?
- Nie rozumiem twojego postępowania Sooyoung. Najwidoczniej
nie znasz życia. Jesteś zagubioną dziewczyną, która szuka tylko przygody. Junsu
niczego cię nie nauczył? Powinnaś była go słuchać, a nie jakiegoś chłopaka, którego ledwo znasz. Chcesz skończyć jak… - w tym momencie chłopak poczuł uderzenie
na swoim policzku. Dziewczyna miał całe oczy we łzach jednak Luhan wydawał się
być na to obojętny jak nigdy dotąd. Sooyoung poszła przebrać się ponownie w
swoje mokre ubrania i wybiegła z jego domu, zostawiając chłopaka, który z tej
perspektywy wyglądał jak zwykły posąg. Luhan zerknął w dół czując się z tym
wszystkim źle. Nie z powodu uderzenia, które teraz nieco piekło, ale tego jak ją
potraktował, ale on ją o tym uprzedzał. Uprzedzał, że jest potworem. Nie
potrafił kochać. Nie potrafił znieść, że ktoś go lubi.
- Dobrze zrobiłeś. Gdybyś pozwolił jej wejść do swojego
życia, twoje przeznaczenie mogłoby ulec zmianie. Jesteś nam potrzebny – gdy
chłopak odwrócił głowę, nikogo nie widział oprócz uczucia zimnego podmuchu
wiatru. Powoli wszystko wydawało się być zagadką. Zrobił to co chciał jednak w
jakieś części bardzo tego żałował i chciał być obok dziewczyny. Dlaczego to
wszystko jest takie cholernie trudne? (..)
•••
Przez kilka dni, Luhan został sam. Nikt nie chciał z nim
rozmawiać. Nawet Sooyoung wydawała się być oddalona. Nie dziwił się jej. Zranił
ją, ale tym razem czuł wyrzuty sumienia w stosunku do tej dziewczyny. Była
jedyną osobą w jego życiu, która nie brała go za jakiegoś dziwaka chociaż nawet
on sam siebie tak określał. Siedząc na parapecie, chłopak spoglądał na spadające
krople deszczu. Gdzieś na dnie serca czuł się z tym źle. Miał ochotę wrócić do
czasu z przed kilku dni, ale to nie było takie proste. Po chwili zobaczył Junsu
razem z… Sooyoung. Ten obraz sprawił, ze jego serce zabiło nieco mocniej.
Czyżby chłopak poczuł żal z tego powodu?
- Zamierasz znów wracać do tego jaki jesteś dziwny i tym
podobne? Ah ci ludzie naprawdę są zmienni. Nie uważasz? – Luhan odwrócił głowę
w bok dostrzegając pewną postać. Nie znał tego chłopaka i dziwił się na sens
słów wypowiedzianych przez jego osobę.
- Potrafię zatrzymać czas – zerknął w jego oczy – potrafię
zawładnąć czasem, który zatrzyma to wszystko w tym momencie. Zjawy jak i osoby, które mają specjalne
zdolności nie zatrzymują się w czasie – chłopak pstryknął swoimi palcami sprawiając, że czas jakby zatrzymał się niczym zacięta
klatka w starym filmie.
- Wiem co czujesz. Jednak nie możemy wyjawić śmiertelnikom
kim jesteśmy. Musisz się z tym pogodzić. Mimo, że umieramy jak oni, możemy im
tylko przeszkadzać w tym życiu. Jesteśmy wyższą rasą pochodzącą z przyszłości.
Jak ja oraz Ty – Luhan zerknął na niego gdy po chwili pstryknął ponownie, a czas
wrócił do normy.
- To są tylko brednie. Naczytałeś się zbyt dużo komiksów-
zabrał swoje rzeczy odchodząc z dala od chłopaka gdy usłyszał jego pytanie,
które raczej brzmiało jak twierdzenie:
- Widziałeś ostatnio postać w czarnej szacie, prawda?
- Nikogo takiego nie widziałem – odparł szybko po czym
ruszył na górę, mierząc wzrokiem dziewczynę. To dziwne przeczucie gdy
przechodził obok niej nie dało mu spokoju. Jakby miał ziścić się jego najgorszy
sen, a ona sama miałaby zaraz odejść. Nie tak jak teraz, ale zmierzając ku
drodze gdzie nie można zawrócić. (…) Luhan przez cały wieczór siedział w swoim
pokoju zastanawiając się nad tamtą wypowiedzią. Człowiek z przyszłości? To było
chore, a dla samego chłopaka było niczym chora fabuła podrzędnej książki. Po chwili chwycił swoją szarą bluzę wychodząc
z mieszkania.
- Paniczu, czy nie jest… - chłopak zignorował kobietę, która
zajmowała się domem. Nie liczył się ze zdaniem innych, a tym bardziej tej
kobiety. Przez kilka minut swojej drogi zastanawiał się czy dobrze robi
zmierzając tą ścieżką, ale nie dowie się tego póki nie zobaczy osoby, która przez
kilka dni stała się mętlikiem w jego głowie. Stojąc niedaleko bramy zobaczył
jej osobę razem z chłopakiem imieniem Junsu. Nie wierzył własnym oczom. Gdy
chłopak odjechał, a dziewczyna odwracała się by iść do domu, przyuważyła jego
osobę.
- Luhan? – chłopak podszedł do niej bliżej chwytając jej
dłoń, przyciągając ją do siebie mocno, składając na jej ustach pocałunek. Z
początku dziewczyna odpychała go, ale po chwili poddała się tej chwili. Gdy
chłopak odsunął się od niej wiedział, ze to nie jest żaden sen.
- Zachowałem się jak idiota, Sooyoung. Nie wierzyłem, ze
mogę kogoś tak bardzo polubić. Chcę chronić cię przed złem, ale to oznacza, że muszę chronić cię przed sobą.
- Oppa… - powiedziała cicho po czym sama wpiła się w jego
wargi jeszcze raz jakby chłopak miał zaraz odejść od niej – nie zostawiaj mnie
ponownie.
- A co z Junsu? Powoli sam się w tym gubię.
- Luhan, Junsu to nie tak jak myślisz. Jego siostra jest moją
przyjaciółką, a potem jak się z tobą pokłóciłam musiałam sobie z tym wszystkim
poradzić, ale to ze pozwoliłam ci tak łatwo odejść było moją pomyłką – dotknęła
delikatnie jego policzka cicho wzdychając, gładząc go swoja dłonią.
- Sooyoung, jest coś o czym musisz wiedzieć. To może wydać
się dziwne, ale bałem się że mnie zostawisz, ja..
- Oppa, nie zostawię cię.
- Sooyoung ja… - w tym momencie tuż za nią pojawiła się
zjawa jednak nie ze swoim złowieszczym uśmiechem, mordem w oczach. Ostrzegałem
cię, że nie możesz zdradzić śmiertelnikom co potrafisz. To jeszcze nie czas dla
ciebie, ale nie dajesz mi wyboru. Musisz ponieść karę..
- Sooyoung, ja… - chłopak nie zdążył powiedzieć nic więcej.
Upadł po prostu na ziemię tracąc przytomność. Jedyne co pamiętał z tego stanu
to krzyk dziewczyny przed jej domem, a potem czarna pustka.
Nawet nie masz pojęcia, jak czekałam na tę część.
OdpowiedzUsuńNaprawdę mnie zaskoczyłaś, niesamowity zawrót akcji. Myślałam, że już jej powie prawdę, a tu nagle BUM... to tylko sen. Do tego pojawiła się tajemnicza zjawa i ludzie z przyszłości? Tak mnie zaintrygowałaś tym, że z niecierpliwością będę oczekiwać na kolejne części.
Cieszy mnie, że masz coraz więcej pomysłów, bo są naprawdę świetne.
Teraz tylko życzę ci weny na ich zrealizowanie. ;)