niedziela, 21 lipca 2013

.. you shouldn't trust anyone 1/10


Tytuł: ... you shouldn't trust anyone
Data napisania: 21 lipca 2013
Zespół: ---
Typ: Nic szkodliwego póki co.
Rozdział: 1/10
Parring: Luhan x Sooyoung (początek)
Bohaterowie: Luhan, Junsu, Sooyoung, matka Luhan'a oraz pracownicy szkoły.
Ilość słów: 2 526
Notka autora: Trochę zmian wystąpiło na wskutek mojej nauki i zabawy programem do tworzenia grafiki. Mam nadzieję, że się spodoba tak samo jak pierwsza część mojego opowiadania. Pisząc nie raz zastanawiałam się jak mogę zaciekawić ludzi, ale chyba nie potrafię czytać w myślach jak... Nie, nie ważne. Zapraszam do czytania i oceniania.


Część I



To był jego pierwszy dzień w nowej szkole. Razem z matką musiał przeprowadzić się z Londynu do miasta z którego pochodził jego nowy ojczym. Jedyną rzeczą, którą pamiętał ze swojego poprzedniego życia to fakt, że ojciec był alkoholikiem, który katował każdego dnia swoją żonę oraz własnego syna. Chłopak czuł zawistne spojrzenia ze strony innych uczniów liceum. Najczęściej były to dzieciaki z dobry i bogatych rodzin. Luhan trudno przyjmował fakt tego, że nowy mężczyzna jego matki miał na tyle pieniędzy by móc uszczęśliwić swoją ukochaną, dając jej synowi najlepsze wykształcenie jednak sam chłopak widział, że ten sam mężczyzna nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Rzadko kiedy rozmawiali ze sobą oprócz krótkich słów używanych względem ludzi spotkanych na ulicy, jednak żadnego z nich tak naprawdę odpowiedź nie interesowała. Wszedł do sekretariatu podając dokument tożsamości by móc odebrać swój plan zajęć co było dla niego nowością, ale skoro ktoś płaci to muszą być i specjalne i nieco odmienne warunki wydawania nawet głupiego planu.
- Luhan Liu. Nie jesteś stąd, prawda? – chłopak zerknął na starszą kobietę delikatnie pochylając się do przodu w geście potwierdzenia swoich słów jednak nawet teraz wiedział dobrze, że ta sama osoba marzy jedynie o tym by opuścić te pomieszczenie i zapalić za pokojem dla personelu placówki. Luhan zabierając plan i numer do swojej szafki, skierował się w stronę holu. Chłopak starał się nie wyróżniać z tłumu. Były ku temu pewne powody. Nie był tak jak każdy. Podczas jednej kłótni w domu, mały chłopiec dostał szkłem od butelki w głowę, które to rozcięcie potrzebowało kilku szwów by jakoś zabezpieczyć je przed zbyt dużą utratą krwi. Od tamtego momentu w swoim życiu, Luhan słyszy dwa głosy w swojej głowie. Pierwszy to ten, który są w stanie usłyszeć wszyscy czyli po prostu mowa za pomocą aparatu mówiącego, a drugi to ten, który tylko on słyszy. Mógł dobrze wiedzieć co myśli pozostała część uczniów, którzy obecnie przebywali nieopodal jego osoby. Tak samo było na korytarzu gdy wkładał swoje podręczniki do szafki do tego przeznaczonej.
Co to za dziwak? Skąd on jest? Wygląda jakby przyszedł z ulicy. Niemożliwe, że jest stąd, wygląda jak ubogi. Dobrze wiedział, że ludzie nie tolerowali jego osoby może właśnie dlatego wolał zostać w swoim cieniu, nie chcąc się za bardzo wyróżniać. Myśli innych z samego początku go bolały, ale z czasem stał się na nie odporny. Po chwili, nie zdążył zamknąć samodzielnie swojej szafki ponieważ zrobił to już ktoś całkiem inny, ktoś całkiem obcy. Luhan zerknął na chłopaka znad spuszczonego  na swoje oczy kaptura. 
- A Ty co? Pomyliłeś drogi do szkoły dla ubogich? – jak widać, chłopak, który najwyraźniej szukał zaczepki, właśnie chciał wykorzystać biednego Luhan’a. Niestety traf chciał, że on sam nie miał ochoty wdawać się w jakiś bójki. Tak jakby tego nie usłyszał, trzymając swoje książki, ominął chłopaka kierując się w stronę swojej sali gdzie miał pierwsze zajęcia. Podsłuchując myśli chłopaka dowiedział się, że zamierza czekać na niego tuż po szkole. Czyli jednym słowem, Luhan miał oberwać od największego podrywacza i przewodniczącego największej bandy w szkole jednak ten sam mężczyzna, nie zdawał sobie sprawy z tego, jaką jeszcze zdolność posiadał chłopak.
•••
Lekcje minęły mu raczej spokojnie o ile można tak powiedzieć o człowieku, który słyszy narzekanie bez wypowiedzenia zbędnych słów. Obserwując każdego po kolei, słyszał każdą wypowiedź, która nie zawsze była związana z lekcją. Właśnie wtedy dostrzegł dziewczynę o pięknych, brązowych włosach której myśli jako jedynej wybiegały ku drodze spokoju gdzie nie było ani hałasu ani problemów. Luhan wydawał się być nią zafascynowany jak posągiem, który mógłby stać przed jego oczami całe dnie.
- Panie Luhan widzę, że pan chcę wyróżnić się już pierwszego dnia. Zostanie pan dziś po lekcjach. Mam nadzieję, że pan to sobie zapamięta – właśnie te słowa dopiero go przebudziły z tego amoku. Widząc, że dziewczyna spojrzała na niego jak reszta klasa podsłuchał na nowo jej myśli, odwracając szybko swój wzrok. Kim on jest? Czy go kiedyś widziałam? Chłopak cieszył się, że jako jedyne w tej klasie nie miała o nim złego zdania od początku swojej znajomości. Właśnie tego dnia, chciał poznać dziewczynę, która wpadła do jego podświadomości i nie chciała go opuścić. Po zakończonej lekcji, Luhan ponownie naciągnął swój kaptur czarnej bluzy na swoje blond włosy chcąc zostać w samotności mogąc odetchnąć od myśli ludzi. Kiedyś jako mały chłopiec pragnął mieć niesamowitą moc jak w tych serialach dla dzieci, ale gdy jego marzenie się ziściło, stało się ono jego własnym przekleństwem.
- Kogo my tutaj mamy? Miernota i frajer, który myśli że od pierwszego dnia może rządzić całą szkołą. Nie uda Ci się to – Luhan zerknął w jego kierunku czytając jego każdą myśl jednak nie zamierzał się do niego odezwać. Próbując go wyminąć, chłopak złapał go za nadgarstek pociągając go na szafki gdy wokół nich zebrało się kilku uczniaków w tym dziewczyna o której myślał Luhan.
- Nie zamierzasz mi nic odpowiedzieć, huh? – warknął uderzając chłopaka sprawiając, że swoim małym sygnetem, rozciął dolną wargę nowego ucznia. Luhan jednak nie należał do tych słabych. Mimo swojego niewinnego wyglądu,  dzięki któremu przypominał on dzieciaka z podstawówki niż z liceum było dla niego korzystne. Po tym incydencie, chłopak wszedł do jego myśli, mając przewagę nad faktem, że mógł przewidzieć każdy jego najdrobniejszy ruch. Gdy mężczyzna chciał go uderzyć, Luhan uniknął ciosu poprzez schylenie głowy i stanięcie za nim, popychając go stopą na szafki.
- Odpuść sobie. Nie zamierzam grać takiego jak ty – chłopak mając wgląd na myśli chłopaka odczytał, że miał zamiar zaatakować go tyłu dlatego on sam schylił się, powodując tym samym że ten sam chłopak, który uważał się za lidera szkoły, uderzył pięścią w swojego przyjaciela z wielkiego grona. Na twarzy Luhan’a zakwitł jedynie drobny, nieco ironiczny uśmiech gdy odchodził. Obiecał sobie, że nie będzie się wyróżniał spośród tłumu, ale może to być nieco ciężkie. Chłopak wyszedł na dach szkoły, nie zamierzając wracać na pozostałe lekcje. Siedząc na małym stoliku, złączył swoje dłonie ze sobą, spoglądając na błękitne niebo. Wiele wspomnień do niego wracało za czasów gdy jego ojciec nie stał się tak bardzo irracjonalnym człowiekiem. Zdjęcia, które nie raz widział mały Luhan, nie miały w sobie krzyku o pomoc. Wszyscy brali ich za idealną rodzinę, ale wszystko zmieniło się wraz ze zdradą jego matki oraz utratą pracy przez ojca. Odkąd skończył pięć lat, Luhan nie ufał swojej matce. Nie ufał nikomu. Nawet sobie. Wiedział, że na tym świecie nie ma nikogo komu mógłby zaufać. Kim jest ten chłopak?  Słysząc tą myśl, Luhan odwrócił się w kierunku drzwi, spoglądając wprost w kierunku dziewczyny. Odkąd zobaczył ją po raz pierwszy w klasie, wyglądała nienagannie. Jej włosy lśniły w blasku słońca, a w jej oczach pojawiał się blask.
- Nic ci nie jest? Masz … rozciętą wargę – chłopak jednak nic nie odpowiedział. Siedział spoglądając na nią takim wzorkiem jakim chciałby rozpoznać każdą cząstkę człowieka, zamkniętą w sobie. Po chwili jednak gdy dziewczyna usiadła obok niego, wyjmując z torebki małe opakowanie z plastrami i wodą utlenioną, spoglądał na to co chciała zrobić.
- Może trochę szczypać – Luhan nie protestował. Spoglądał na nią swoimi brązowymi tęczówkami, nie ruszając się z miejsca. Dotykając patyczkiem wcześniej zamoczonym w wodzie utlenionej, zerkając w jej oczy, nie czuł żadnego bólu. Gdy dziewczyna przyłożyła swój plaster w miejsce rany, chłopaka nadal spoglądał na nią, chcąc rozpoznać jej intencje.
- Nazywam się Sooyoung, a ty? Jesteś nowym uczniem prawda? Czy wszystko w porządku? – dopiero to było w stanie obudzić chłopaka z jego stanu. Wiedział jak się nazywa. Sooyoung….to piękne imię –pomyślał przez moment. Spojrzał na jej wystawioną dłoń po czym pierwszy raz, uśmiechnął się od pewnego czasu.
- Jestem Luhan. Raczej tak. Musiałem chyba jakoś zapamiętać ten dzień, prawda? Czy wszystkich witacie w ten sam sposób.
- Nie. Junsu myśli, że jest najlepszym chłopakiem w szkole za, którym ugania się prawie cała szkoła, ale jak widać nie wszystkie są mu uległe – chłopak nie rozumiejąc jej słów, wszedł do jej głowy widząc wspomnienia dziewczyny.
- Skrzywdził cię, prawda? – zapytał – Nie jesteś kolejną, która chcę wzdychać do niego. Jesteś na to za mądra. Nie zasługuję na ciebie – stwierdził Luhan. Widok nieco zdziwionej dziewczyny tymi słowami, sprawił, że odwrócił swój wzrok. Nie był dobry w wyznawaniu swoich uczuć, ale mówił co myślał. Dziewczyna zaśmiała się cicho, szturchając go nieco w ramię.
- Oppa, chodźmy dziś do kina.
•••
Luhan stał pod domem dziewczyny, zastanawiając się czy dobrze robi pakując się w to wszystko. Gdyby dziewczyna znała jego zdolność, zapewne szybko by go pogoniła. Luhan nie chciał tego. Coś w nim drgnęło od kilku lat. Jego serce z lodu zaczęło topnieć, a on sam poczuł potrzebę posiadania kogoś obok siebie. Czy tą osobą miała okazać się Soooung?
- Tak mamo, nie wrócę zbyt późno – uśmiech dziewczyny, który pojawiał się każdego dnia na jej twarzy, sprawiał że ten sam chłopak wariował nie wiedząc co ma zrobić. Luhan spokojnie podszedł do bramy, pochylając się w geście przywitania w stronę dziewczyny.
- Oppa, dobrze dziś wyglądasz – zaświergotała u wyjścia bramy – chodźmy – Luhan nie zdążył nic powiedzieć ponieważ dziewczyna złapała jego dłoń. Przez jego ciało przeszedł miły dreszcz, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Luhan, dlaczego wyglądasz na niedostępnego. Chcę cię lepiej poznać – dziewczyna zerknęła w jego kierunku. W jej głowie wiło się wiele pytań, ale Luhan obiecał sobie, że nie zajrzy w jej umysł chociaż różnie z tym bywało.
- Po prostu nie lubię być w centrum uwagi. Wolę raczej samotność. Nie jestem typem takim jak Junsu. Nienawidzę takich ludzi.
- Ja też nie – powiedziała Sooyoung po czym stojąc na palcach pocałowała chłopaka w policzek. To spowodowało, że sam Luhan przystanął w miejscu zerkając w miejscu swoimi ciemnymi tęczówkami w stronę dziewczyny. Nie wiedział co miał powiedzieć. To był jego pierwszy pocałunek. Nie ważne, że w policzek, ale nikt jeszcze tego nie zrobił. Nawet jego matka, która bardzo się zmieniła i sam jej nie poznawał.
- Coś nie tak? – zaśmiała się spoglądając na chłopaka, który wyglądał jakby ktoś wmurował go w ziemię i nie mógł ruszyć. Po chwili zerknął na nią mimo wszystko wkradając się do ich myśli. Chcę go lepiej poznać. Wydaję mi się, że zaczęłam go nieco bardziej lubić…
- Ja? Nie, nic. Wszystko w porządku – Luhan uśmiechnął się podchodząc ponownie, a raczej podbiegają do dziewczyny podnosząc ją w pasie do góry, kręcąc się z nią wokół.
- Co ty robisz?
- Dziękuję! Dziękuję, że dałaś mi szansę.

•••
Przez kolejne dni ta para zaczęła ze sobą rozmawiać coraz więcej, poznając się praktycznie od nowa. Luhan wiedział niemal wszystko o Sooyoung, a ona? Nie wiedziała najważniejszych informacji o nim. Leżał w łóżku, spoglądając na sufit jakby tam chciał znaleźć odpowiedź na trawiące go w środku pytanie. Czy powinien był jej powiedzieć? A co jeżeli ucieknie od niego szybciej niż by się spodziewał. Szczególnie dla niej, chłopak próbował nie czytać z jej myśli choć nie raz było to trudne, spoglądając w jej czekoladowe oczy. Dwa dni wcześniej zapytał się dziewczyny czysto teoretycznie:
- Co jeżeli nie byłbym tym, za kogo mnie bierzesz?
- Jah, oppa. Jeżeli jesteś wampirem mogę dać Ci się napić swojej krwi. Czułabym się jak ta bohaterka, która została schwytana w sidła miłości bohatera – zaśmiała się po czym chwyciła jego twarz oburącz by móc zerknąć mu w oczy – Luhan, Ty jesteś kimś innym. Jesteś moim przyjacielem, którego potrzebuję. Ufam ci bezgraniczne i nie ważne kim jesteś, będę Cię lubić.

Luhan poczuł się wtedy lepiej, ale teraz znów jego myśli zeszły na ten tor. Co jeżeli dziewczyna nie zrozumie tego? Co jeżeli będzie chciała przerwać ich przyjaźń? To była jedyne pozytywna więź, którą utrzymywała chłopaka przy życiu. Chłopak żył od zawsze w strachu i samotności, nie potrzebując ludzi przy swoim boku, ale z nią było inaczej. Pragnął jej bardziej niż można sobie wyobrazić.
- Luhan, kochanie. Wraz z Marco wyjeżdżamy na tydzień za granicę. Mam nadzieję, że nie zrobisz sobie nic. Zresztą, jesteś już dużym chłopcem, prawda? – kobieta zaśmiała się cicho, kładąc na komodzie pieniądze, które mają mu wystarczyć aż do ich powrotu. Jak widać, nawet jego matka trzymała do niego dystans. Uważała, że chłopak nie potrafił czytać w myślach. To były tylko głupstwa by zwrócić swoją uwagę. Nie spoglądał w oczy swojej matki wiedząc co z nich wyczyta. Dlaczego on się jeszcze nie wyprowadzi? Dlaczego nie da mi spokoju – właśnie to często wyczytywał od dziecka w głowie kobiety, ale co miał poradzić. Nie rozmawiał z nią gdy to nie było potrzebne. Pierwszy dzień ich wyjazdu sprawił, że Luhan został w mieszkaniu z bijącymi się myślami. Nie chciał tego mówić Sooyoung, ale nie chciał jej okłamywać. Drugiego szkoły, Luhan znów ubrał się na czarno wychodząc z domu. Obiecał sobie, że będzie ją unikać przez jakiś czas. Nie chciał być uważany przez nią jako dziwka, który myśli, że może przeczytać co siedzi w umyśle każdej napotkanej osoby.
- Luhan! – już przy wejściu usłyszał jej delikatny głos, ale nie zatrzymał się. Wręcz przyspieszył kroku, znikając za pierwszym skrętem w prawo. Nie chciał jej okłamywać, a spoglądając na nią, wiedział dobrze, że nie potrafiłby tego czynić. Gdy wracał do domu każdego dnia, samotność przestała mu przeszkadzać. Luhan był do tego przyzwyczajony. Dni kolejne mijały podobnie. Chłopak unikał Sooyoung, wpierając sobie że tak będzie po prostu lepiej. Stojąc przed lustrem, westchnął cicho.
- Jesteś potworem – mruknął Luhan. Jednak w lustrze zobaczył jeszcze jedną sylwetkę w ciemnym płaszczu, a jedyne co można było zauważyć to ironiczny uśmiech. Luhan odwrócił się szybko, ale nikogo nie zauważył, oprócz bałaganu na swoim łóżku. Co to miało być? Poklepał się po swoich policzkach, próbując się obudzić. Wpierał sobie, że ma jedunie zwidy. Nikogo tam nie było, a on sam spał zbyt mało i to dlatego. To był piątek. Miał nadzieję, że dziewczyna odpuściła sobie chodzenie za nim i wypytywanie. Nigdzie jej nie widział. Mimo, że sam ją unikał jego serce zaczęło walić swoim rytmem tęskniąc za nią. Na długiej przerwie, chłopak znalazł się na dachu, wsłuchując się w muzykę która wypływała z jego słuchawek. Westchnął cicho, żałując tym kim był. To jednak nie trwało zbyt długo. Poczuł jak ktoś wyciąga mu słuchawkę z jednego ucha, mówiąc:
- Musimy porozmawiać, Luhan – chłopak wyłączył swojego ipoda, zerkając w stronę dziewczyny, która kucała naprzeciwko niego. Jej oczy wydawały się być puste, nie takie jak kiedyś.
- Unikasz mnie.
- Nie prawda. Po prostu mogłem cię nie zauważyć
- To dlaczego gdy cię wołam za każdym razem, przyśpieszasz korku? – bigno! Z tego Luhan nie mógł się już wywinąć. Westchnął cicho spuszczając głowę w dół. Nie wiedział jak ma to zrobić. Musiał jej o wszystkim powiedzieć, ale czuł się na tyle z tym wszystkim źle, że wolał zachować to dla siebie. Po chwili jednak poczuł, że ktoś łapie go za podbródek, składając na jego ustach motyli pocałunek. Chłopak nieco zdezorientowany, spoglądał szybko mrugając. Po chwili jednak oddał pocałunek. To było jego pierwszy raz, który zapamięta bardzo dobrze.
- Kocham Cię oppa. Wiem, że o może krótki czas, ale nie chcę się z tobą kłócić. Chcę Cię mieć przy sobie. Nie unikaj mnie – powiedziała cicho spoglądając w oczy chłopaka. Luhan nie wiedział co miał zrobić. Po chwili jednak zdecydował się, że postara się i zrobi to co mu serce podpowiada.
- Musimy chyba porozmawiać… Ja.. Muszę coś Ci powiedzieć – Luhan spoglądał na nią. Wiedział, że musi wyjawić jej całą prawdę. Jednak czy to będzie w porządku jeżeli ucieknie? To pytanie katowało go najbardziej.
- Sooyoung, ja…

...ciąg dalszy nastąpi.

3 komentarze:

  1. Łooo, szybko popłynęłaś z akcją!
    Myślałam, że miłość będzie się rozwijała przynajmniej przez tydzień lub dwa (tydzień to dla mnie wystarczająco długo, wprost nie trawię gdy ktoś pisze opowiadanie długości trzech książek i dopiero na końcu przysłowiowej trzeciej pojawia się miłość.. xD), a tu bum cyk i już miłość.
    Niewiele osób decyduje się tak szybko rozkochiwać w sobie bohaterów, ale mam nadzieję, że spotka ich wiele, wiele, naprawdę wiele ciekawych przygód, dlatego też miłość pojawiła się od razu, aby wspólnie mogli przeżyć coś interesującego ;)
    Czekam na kolejną część!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, troszkę nadużyłam słowa: miłość.. Mam nadzieję, że to w niczym nie przeszkadza xD

      Usuń
  2. Chcę kolejną część!
    O tym właśnie pomyślałam, gdy przeczytałam całość z prologiem. Bardzo mnie zaintrygowałaś tym opowiadaniem, które jest takie inne, niespotykane, oryginalne. Do tego ta nutka tajemniczości, grozy... Czytając to, miałam ciągle przed oczami "Wolf" drama ver. Chociaż nie wiem dlaczego, bo historia w sumie jest inna. No ale nic, bo dzięki temu mogę wyobrazić sobie wygląd Sooyoung.
    Ogólnie, podoba mi się twój styl pisania i jestem ciekawa, jak potoczą się dalsze losy bohaterów, więc mam nadzieję, że kolejna część pojawi się szyko. ;)

    OdpowiedzUsuń